18.09.2016

Part 19

W poniedziałkowe popołudnie starszy Uchiha zabrał go na ściankę wspinaczkową. Nie było to jego pierwsze zetknięcie z tym sportem. We Francji czasami razem z Deidarą korzystali z francuskich centrów sportu, które zawierały potrzebne do takich rzeczy elementy budowy. Francuz twierdził, że kiedyś muszą wybrać się w góry. Planował nawet wypad w Alpy. Namikaze nawet się ten pomysł spodobał. Wprawdzie miał okazję bywać już w najwyższych górach w Europie, ale nigdy nawet nie pomyślał, żeby spróbować swoich sił we wspinaczce górskiej. Jednak ten mały eksperyment z Deidarą nigdy nie doszedł do skutku. Do dzisiaj nawet o nim nie myślał.

- Znasz zasady asekuracji? - zapytał czarnowłosy.

- Boisz się, że przez moją niekompetencję spadniesz?

- Rozumiem, że to pewna siebie odpowiedź to potwierdzenie. - Itachi na szczęście nie wykorzystywał okazji do potyczek słownych w taki sposób, w jaki robi to jego młodszy brat.

- Wspinałem się jakiś czas temu.

- To może przejdziemy do bardziej pochyłej ścianki? Chyba że wolisz małą rozgrzewkę? - Z pewnością pytania Itachiego nie miały na celu wzbudzić chęci walki u Namikaze, ale niebieskooki stwierdził, że jeśli zacznie jednak od prostszej części, poczuje się z tym bardzo żałośnie. Chociaż może dzięki temu zostanie mu więcej siły w rękach i nie spadnie, narażając się na kompromitację.

- Chcesz wejść pierwszy?

- Poczekam. - Czarnowłosy najwidoczniej nie zamierzał nalegać na inną decyzję, ponieważ zaczął wiązać linię w sposób wskazujący, że jest osobą wspinającą się. Blondyn przypiął drugi koniec do swojego pasa i naciągnął sznur.

- Ostatnio trochę się o tobie mówiło w naszym domu – powiedział Uchiha i zaczął macać pierwsze uchwyty. - Sasuke cię o to prosił czy sam się wmieszałeś? - Blondyn miał świadomość, że Itachi prawdopodobnie zna fragment historii z Sakurą. Nie wiedział tylko, jak duży.

- Jedno i drugie się zgadza. - Wprawdzie "Sasuke prosił" brzmiało bardzo nie na miejscu, ale nie zamierzał prostować tej dziwnej dla niego kolokacji.

- Interesujesz się Sakurą? - Padło spodziewane pytanie.

- Myślę, że słowo "interesujesz się" pasuje, ale trochę w innym kontekście niż ten, o jaki mnie podejrzewasz.

- W takim razie w tym kontekście, o jaki cię podejrzewam, interesujesz się Sasuke? - zapytał nieco ciszej starszy Uchiha, kiedy kilka pierwszych uchwytów miał za sobą. Dobrze, że Namikaze musiał teraz ściągnąć linię. To sprawiło, że mógł ukryć na moment swoje zmieszanie przez postawione jemu pytanie.

- Nim interesuję się jeszcze w innym kontekście – szybko odpowiedział, kiedy sznur został ponownie lekko naprężony. Nie wiedział, czy miało to taki wydźwięk, jaki zamierzał nadać tej treści, ale Itachi znalazł się już kilka metrów wyżej i nie kontynuował tematu.

***

Nie widział się z Sasuke od tej nocy, w którą się pożegnali po imprezie. To sprawiło, że nie zdążył mu jeszcze odpowiedzieć o kolejnej górze lodowej, która wyrosła nagle nie wiadomo skąd. Uchiha nigdy nie napisał do niego bez powodu, a Namikaze nie lubił być tym narzucającym się. Jeszcze będzie odpowiednia pora, aby mu to powiedzieć. Wprawdzie mieli razem zajęcia, mijali się w szkole i czasami ich wzrok znajdował spojrzenie tego drugiego, ale niebieskooki zdążył się już przekonać, że szkoła ma uszy i oczy. W tym jedne oczy dzisiejszego dnia obserwowały go z dziwną intensywnością. Hinata nie dawała o sobie zapomnieć.

- Spotkamy się po szkole. - Nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się Sakura. Nawet nie próbował jej unikać. Wiedział, że było to prawdopodobnie niemożliwe. Otoczyła rękami jego ramię i pociągnęła w stronę klasy, do której blondyn właśnie zmierzał. - Usiądź dzisiaj ze mną.

- Nie lubię siedzieć tak blisko tablicy.

- A ja nie lubię siedzieć tak daleko.

- To może powinno pozostać tak, jak do tej pory?

- Wykluczone. Zamierzam szczypać cię w nogę przez całą lekcję tak, aby inni patrzyli w naszą stronę z zażenowaniem w oczach. - Namikaze roześmiał się. Wprawdzie wolałby pozbyć się Haruno na dobre, ale musiał przyznać przed sobą, że niektóre cechy różowowłosej były imponujące. Sam fakt, że zdecydowała się rzucić wyzwanie, a nie płakać po kątach go w tym upewniał. Postanowił tym razem odpuścić i zajął miejsce w trzeciej ławce, zerkając tylko ukradkiem na czekającego na niego Shikamaru. Nara w tym momencie leżał już na jego miejscu pod oknem.

- Auć – cicho pisnął, kiedy różowowłosa zdecydowała się jednak wprowadzić w życie swoje zamierzenia. Przewrócił oczami i wyjął z torby zeszyt do matematyki, która właśnie się zaczynała. Gdy spojrzał jeszcze raz w stronę Shikamaru, w zasięgu jego wzroku znalazł się też Uchiha. Zauważył, że bacznie go obserwował.

***

Lato dzisiejszego dnia dawało się we znaki wszystkim mieszkańcom Francji. Temperatura niebezpiecznie zbliżała się do trzydziestu stopni, a na zewnątrz nie było mowy nawet o lekkim podmuchu wiatru. Namikaze nalewał właśnie trochę wody do szklanki, aby zaspokoić pragnienie, kiedy do mieszkania Francuza zadzwonił dzwonek zapowiadający kogoś za drzwiami.

- Otwórz – powiedział właściciel. Sam siedział po drugiej stronie stołu, naprzeciwko Naruto, ale skupiony był na wertowaniu swojego telefonu. Kiedy Namikaze wstał i podążył do drzwi, jego wzrok powędrował za nim.

- Kurier – poinformował młodszy blondyn, niosąc ze sobą małe pudełko. Położył je na stole, sięgając po szklankę, aby wypić kilka łyków zimnej wody.

- Rozpakuj – Naruto zmroziło na chwilę. Zastanawiał się, czy jest w tym coś podejrzanego. A czujny wzrok Deidary wcale nie rozwiewał jego wątpliwości. Sięgnął powoli po dobrze zapieczętowany pakunek, przyglądając mu się uważnie. Zdecydowanym ruchem zerwał pierwsze zabezpieczenie, po czym rozdarł papier, którym owinięte było małe pudełko. Kiedy otworzył pokrywę, zauważył w środku dwa identyczne sygnety. Nie zdążył im się bliżej przyjrzeć, ponieważ Francuz nachylił się z drugiej części stołu i wyrwał mu ostateczny pakunek, zostawiając na jego nogach tylko kawałki papieru i taśmy. Sam wyjął zamówione pierścienie i po krótkich oględzinach jeden położył przed Naruto.

- Ten jest dla ciebie – powiedział. Namikaze podniósł sygnet i obejrzał go dookoła. Na oczku wygrawerowano łaciński napis.

- Veni vidi vici – przeczytał na głos. Intuicyjnie rozumiał, dlaczego Deidara wybrał właśnie taką treść. Zastanawiał się tylko, co było napisane na tym drugim.


***

Namikaze obracał w palcach, znaleziony przed chwilą w torbie, sygnet. Zupełnie zapomniał, że kilka miesięcy temu wrzucił go między zeszyty podczas lekcji matematyki jeszcze we francuskiej szkole. Pamiętał, jak nagle zaczął mu bardzo przeszkadzać na dłoni.

- Co robisz? - usłyszał niski głos, należący do Uchihy. Szybko wrzucił znaleziony pieścień z powrotem do torby i odwrócił się w stronę czarnowłosego.

- Zamierzam wyjść z szatni – powiedział, przy okazji dokończając pakować swoje rzeczy po lekcji W-Fu.

- Coś wolno ci to dzisiaj idzie. Chyba że specjalnie czekałeś, jak zrobi się trochę mniej tłoczno, aby mnie dorwać? - Zauważył, że pozostali uczniowie opuścili pomieszczenie i w środku znajdował się już tylko on i Uchiha.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał, postanawiając zignorować zaczepkę. - Spotykam się zaraz z Sakurą.

- Zastanawiam się, czy może lubisz zjadać po kimś resztki. Zauważyłem, że nie za bardzo ci to przeszkadza – powiedział czarnowłosy, uważnie obserwując reakcję drugiego chłopaka. Namikaze starał się zachować spokój, chociaż Sasuke posiadał dziwny, dobrze rozwinięty dar wyprowadzania go z równowagi.

- Do czego pijesz?

- Wiesz do czego. - Wzrok Uchihy nadal nie schodził z jego twarzy. Niebiesooki rozejrzał się dookoła, upewniając się, że w pomieszczeniu nadal nie ma nikogo poza nimi. Kiedy ocenił, że w pobliżu nie znajduje się żadna zbędna para oczu, popchnął czarnowłosego na ścianę za nim, zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość.

- Przeszkadza. Zadowolony? - wyszeptał z odrobiną gniewu w głosie, odpowiadając spojrzeniem na wyzywające czarne oczy. Uchiha uśmiechnął się arogancko i odepchnął drugiego chłopaka od siebie.

- Spotkajmy się wieczorem - powiedział i kiedy ujrzał potwierdzające skinienie głowy, wyszedł z szatni. Blondyn także nie zamierzał tu dłużej zostawać. Narzucił na ramię swoją torbę i opuścił pomieszczenie. Szedł kilka kroków za Sasuke. Zauważył, że z pewnością razem kierują się w stronę wyjścia. Zastanawiał się, czy powinien chwilę poczekać, aby różowowłosa przypadkiem nie zaczęła kolejnej rozmowy na temat jego relacji z Uchihą. Kiedy doszedł do wniosku, że to dobry pomysł, drogę czarnowłosego zagrodziła znajoma jasnooka osoba.

- Powiedziałam jej.
Szkoła ma oczy i uszy. I usta.

5 komentarzy:

  1. Ja chcę jeszcze, jeszcze i jeszcze raz jeszcze! Żeby w takim momencie przerwać... No wiesz? Mam nadzieję że next będzie szybko :) ^^

    Azusa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jeszcze przed nawałem studenckich obowiązków coś wrzucić. :)
      Dziękuję za te kilka słów pod moim tekstem!

      Usuń
  2. Przeczytałam całe twoje opowiadanie z tego i poprzedniego bloga w jeden dzień. Tak mnie to wciągnęło że nie mogłam przestać ^^
    Mimo że osobiście nie znoszę Sakury to akurat rola, jaką jej tutaj przupisałaś bardzo do niej pasuje.
    Tak więc czekam niecierpliwie na nexta, na którego mam nadzieję zobaczyć niedługo.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze opowiadanie zostawiłam, niech sobie wisi gdzieś w Internecie, ale traktuje je jako coś w rodzaju moich warsztatów pisarskich, gdzie nauczyłam się kilku rzeczy. Jest bardzo źle napisane, niespójne, z wieloma błędami, co BARDZO widać. Podziwiam Cię, że wytrwałaś do końca. Dla mnie to taki sentyment, ale wolałabym być kojarzona z obecnym blogiem, gdzie staram się, aby wszystko miało ręce i nogi. :)
      Dziękuję za komentarz. <3 Miło usłyszeć kilka słów o swoim tekście.
      Next już jest prawie napisany, więc wkrótce się pojawi. :)

      Usuń
  3. Hej,
    cudowny rozdział, niech się pozbędzie Sakury...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń