29.05.2014

Part 9

- Łyżwy poprawiają wygląd nóg – powiedział Deidara, próbując zrobić piruet. Niekoniecznie mu to wyszło. Namikaze stał obok i wolał obserwować kolegę niż dołączyć do tego cyrku. Nawet trzymanie się barierki było dla niego trudne. – Nie gap się jak debil, tylko chodź do mnie. – Blondyn powoli oderwał się od ogrodzenia i zrobił krok w stronę Francuza. Chodzenie najwidoczniej także nie należało do prostych rzeczy. Jednak pokonał te kilka metrów odległości i stanął naprzeciwko chłopaka. – To teraz kółeczka – ucieszył się Deidara i poszybował naprzód. To wychodziło mu znacznie lepiej niż te piruety. Nawet odwrócił się do Naruto i jechał tyłem. Czyżby to ten sekret ładnych nóg Francuza?- Spróbuj chociaż. – Namikaze powoli posunął nogą przed siebie. Potem drugą. Trochę koślawo to wyglądało, ale żyje i jest cały, więc postanowił powtórzyć czynność. I tak kilka razy. Za każdym ze zwiększoną szybkością. Nawet można było już powiedzieć, że jedzie. Nagle znalazł się przy ścianie lodowiska i nie potrafił zahamować ani zakręcić. Postanowił, że się odepchnie. Wyciągnął ręce do przodu i czekał na dotyk ściany. Wyszło trochę inaczej niż podejrzewał. Dwa metry przed celem nogi zaczęły mu się dziwnie telepać, stracił równowagę i jego tyłek upadł, odbijając się od zimnego lodu. Co więcej, przywalił twarzą w ścianę. Ból rozszedł się po całym ciele. Deidara chwilę potem był przy nim.
- Najwidoczniej będziesz musiał znaleźć inny sposób na nogi – zaśmiał się i pomógł mu wstać.


- Więc macie dzisiaj przyjęcie u koleżanki? – zapytał czarnowłosy, ubierając łyżwy. Blondyn nie spodziewał się, że starszy Uchiha zabierze go na lodowisko. W prawdzie łyżwiarstwo to nie było jego powołanie, bo ledwo co nauczył się utrzymywać na nogach i poruszać do przodu, ale nigdy nie czuł się przez to źle. Jakoś go to nie obchodziło. Jest wiele innych rzeczy, które może robić.

- Tak, u Sakury Haruno. Pewnie słyszałeś o niej.

- Narzeczona Sasuke. – Na twarzy Itachiego zauważył dziwny uśmiech. Namikaze nie potrafił odgadnąć, co znaczył. Może było w tym trochę ironii. Do tej pory słyszał o niej „dziewczyna”, ale nie „narzeczona". Te dwa rzeczowniki przecież znacząco się różnią. – Dobra, masz jeden kij i chodź na lód. Pogramy w hokeja.

- Zawsze myślałem, że golf jest odpowiedniejszym sportem dla biznesmenów. – Uchiha jednak tego nie skomentował. Namikaze posłusznie powlekł się za czarnowłosym. Lodowisko nie było zbyt duże, a z obu stron ustawiono małe bramki na drążek, który leżał na środku.

- Chyba nie muszę tłumaczyć zasad.

- O co gramy? – Itachi oderwał wzrok od drążka i spojrzał na Naruto. – No wiesz, będzie ciekawiej.

- Wybierz, co chcesz.

- Jedno zadanie. Przegrany będzie musiał coś zrobić. – Ironiczny uśmiech starszego Uchihy był odpowiedzią. Namikaze niekoniecznie wiedział jaką. Gra się rozpoczęła. Blondyn poruszał się po lodzie nawet sprawnie. Jego kroki były płynne, ale niestety niezbyt szybkie. Itachi za to grał niemalże jak zawodowy sportowiec. Nawet Deidara się przy nim chowa. Jego ruchy były zbyt szybkie. Dla Namikaze wyglądało to tak, jakby łyżwy w ogóle mu nie przeszkadzały. Sam niestety czuł, że jego nogi sprawiają wrażenie zacementowanych. Obuwie zdecydowanie utrudniało mu grę. Chociaż bez też pewnie poradziłby sobie gorzej niż przeciwnik. Uchihy byli nadzwyczaj dobrzy w sportach.


***

- Jesteśmy – powiedział starszy Uchiha, kiedy podjechali pod dom Namikaze. Był już wieczór. Impreza właśnie się rozpoczęła, ale blondyn i tak zamierzał się spóźnić. Na początku zawsze jest nudno. Poza tym nawet fajnie było z Itachim. W ogóle nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Spędzili ze sobą całe popołudnie. Najpierw ten nieszczęsny hokej, w który przegrał. Jedno zadanie do wykonania. Może nie będzie wymagające poświęceń. Starszy Uchiha jeszcze o nim nie wspomniał. Potem zabrał go gdzieś na obiad do restauracji z prawdziwym japońskim jedzeniem, gdzie na środku kucharze przyrządzali dania, a dookoła nich po ladzie płynęła woda, na której z kolei znajdowały się japońskie przysmaki. Stoły porozstawiane były zaraz przy tym płynącym w kółko strumyczku. Wszystkie specjalności przebiegały przed nosami gości i każdy mógł, kiedy chciał, wziąć sobie dowolny przysmak. Tutaj spędzili kilka godzin. Itachi tłumaczył Naruto najważniejsze rzeczy w Tokio. Przedstawił mu plan miasta i zaznaczył miejsce, gdzie wszyscy jego rówieśnicy chodzą. Namikaze poczuł się trochę oświecony w tych kwestiach. Nieznajomość japońskiej stolicy mu przeszkadzała, a po tylu tłumaczeniach ze strony różnych osób, w końcu zaczął mniej więcej kojarzyć.

- Dzięki za dzisiaj.

- Nie musisz. Nie zrobiłem tego dla ciebie. Miałem ochotę pograć w hokeja, a samemu się nie da. – powiedział czarnowłosy po czym zaczął dziwnie przypatrywać się twarzy blondyna.  Namikaze przeszedł delikatny dreszcz pod wpływem tego dziwnego spojrzenia.  – To jest ten prezent od Sasuke? – Nie usłyszał jednak odpowiedzi. – On też wywalił się, grając w piłkę.  –  Niebieskooki zwrócił tym razem uwagę na coś w rodzaju cwanego uśmiechu. Tak, Uchihy mają zdecydowanie coś podobnego w sobie poza wyglądem. Naruto jednak nie chciał potwierdzić przypuszczenia czarnowłosego, chociaż było niemalże jasne, że wszystkiego się domyślił. Powiedział „cześć”, wysiadł z samochodu Uchihy i skierował się do bramy.

- Nad tym zadaniem muszę jeszcze pomyśleć – usłyszał za sobą. Po chwili auto ruszyło i Namikaze zobaczył tylko jego tył, by za moment stracić go kompletnie z oczu.

***

Shikamaru pożyczył samochód od ojca i przyjechał po Naruto. Jak to dobrze mieć urodziny na początku roku. Nara mógł się już pochwalić dokumentem uprawniającym do kierowania pojazdami z kategorii B. Namikaze taki zaszczyt może dotyczyć co najwyżej po październiku, ponieważ ten jesienny miesiąc kilkanaście lat temu był momentem jego narodzin. Samochód jest potrzebny w dzisiejszym świecie. Chociaż może bardziej dzisiejszym ludziom, przyzwyczajonym, że kilka kilometrów to nie jest dobra odległość, aby pokonać ją pieszo. Jeszcze niecały wiek temu byłoby to śmieszne, a teraz sprowadza się raczej to określenia praktyczne. Namikaze jednak zalicza się do innych typów osób, nie widzi nic złego w długim spacerze , ale sama świadomość posiadania auto sprawia, że ludzie czują się jakoś bezpieczniej z awaryjnym planem b.
Nara nie musiał długo czekać na kolegę. Chyba mógł go już określać tym mianem. Po początkowym marudzeniu, blondyn zaakceptował obecność Shikamaru, a ten wydawał się być trochę bardziej zaangażowany w życie. Dotychczas przebiegało dla niego nudno i monotonnie. I chociaż na ogół lubił taki stan rzeczy, upierdliwość Namikaze była w pewien sposób ciekawa. Podejrzewał jednak, że ta ciekawość całkiem niedługo może zmienić się w tonę kłopotów.

- Serio? Chcesz tak pójść na imprezę? – powiedział niebieskooki, kiedy ujrzał Shikamaru w starych, powycieranych jeansach i trochę rozciągniętej bluzce z długim rękawem.

- Idę tam jako piąte koło u wozu. Nie muszę wyglądać inaczej.

- Nigdy nic nie wiadomo. Wstyd mi będzie z tobą chodzić. Chodź, coś ci znajdziemy. – blondyn pociągnął kolegę za ramię, aby udał się za nim. 

- Namikaze, nie przeginaj. Zauważyłem, że trochę przesadnie dbasz o swój wygląd, ale bez jaj, nie wszyscy tacy są.

- Wygląd to ważny element relacji międzyludzkich - powiedział niebiskooki, grzebiąc w jednej ze swoich szafek.

***

Kiedy pojawili się w domu panny Haruno, impreza trwała w najlepsze. Posiadłość była ogromna, ale różowowłosa prosiła, aby korzystać jedynie z parteru i nie udawać się na piętro. Sam dół jednak był już wystarczający. Zaraz za drzwiami ukazywał się wielki salon, w którym Namikaze naliczył ponad pięćdziesiąt osób, a reszta gości znajdowała się w ogrodzie za domem. Sakura zadbała również o stoły bogato przybrane wszelkimi lekkimi potrawami, owocami czy ciastami. Blondyn zauważył nawet fontannę z czekolady. Na drugim końcu stał stół z alkoholem. Nie były to żadne piwa, ani inny alkohol dla nieokrzesanej części społeczeństwa. Po spróbowaniu poczuł smak drogiego drinka. Więc tak bawią się dzieci bogatych ludzi.
W pewnym momencie w oddali dostrzegł różowowłosą i postanowił do niej podejść, zostawiając Shikamaru samego.

- Hej. Świetna impreza – uśmiechnął się lekko, aby przybrać sympatyczny wygląd, zachęcający do dalszej rozmowy.

- Dziękuję. Lubię urządzać przyjęcia – powiedziała panna Haruno. Namikaze usłyszał w jej głosie odrobinę alkoholu.  Potem zwrócił uwagę na drink trzymany w jej dłoni. Uznał, że w sumie to nawet lepiej. Przynajmniej nie unikała go, z nieznanych mu przyczyn, jak wcześniej.
Nagle ktoś, przechodząc obok nich, niechcący szturchnął różowowłosą, sprawiając, że ta zachwiała się delikatnie, a jej kieliszek lekko się przekrzywił. Jednak zawartość nie wylądowała na podłodze, tylko na bluzce osoby stojącej naprzeciwko.

- Ojej, przepraszam – odezwała się trochę zagubionym głosem Sakura, widząc plamę na koszulce blondyna.

- Nic się nie stało – powiedział niebieskooki z lekkim grymasem na twarzy. Nie podobał mu się fakt, że będzie wyglądał jak oferma do końca imprezy, ale nie chciał niepotrzebnie naskoczyć na dziewczynę. Bądź co bądź, może ma szansę na wygranie zakładu, bo czuł, że wcześniejszy pocałunek chyba nie był wystarczający. 

***

Do końca nie rozumiał, co właściwie robił i do czego to miało niby prowadzić, ale w tym momencie siedział na wannie w łazience na piętrze w domu panny Haruno, czekając na jakąś bluzkę jej ojca. Trochę to głupie, ale postanowił wykorzystać nawet taką dziwną sytuację i zdjął zawczasu brudną koszulkę. Zlustrował swoje ciało. Chyba wyglądał dobrze. Obok umywalki wisiało na ścianie wielkie lustro, że można było oglądać siebie od stóp do głów. Blondyn chwilę zastanawiał się po co takie coś w łazience. W pokoju czy garderobie albo nad zlewem to zrozumiałe, ale żeby takie kopiujące całą sylwetkę też obok wanny? Najwyraźniej ktoś lubi tutaj patrzeć na swoje nagie ciało w całej jego okazałości. On również spojrzał na swoje odbicie. Jednak dalszą ocenę przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi, a zamiast dziewczęcego głosu, którego się spodziewał, usłyszał prychnięcie.

- Czego? – zapytał z wyrzutem blondyn.

-  Nie dość, że jesteś kretynem to w dodatku łajzą – odparł spokojnie czarnowłosy, rzucając w Namikaze koszulką. – To od Sakury. 

- Sakury? Twojej narzeczonej? - zapytał niebieskooki, ubierając nieznajomą niebieską bluzkę, czując na sobie wzrok Uchihy. Mógłby przysiąc, ze jego spojrzenie teraz znajduje się na brzuchu i kieruje powoli w górę. Odczuwał je tak intensywnie, jakby w oczach czarnowłosego znajdował się laser, wypalający gorącą ścieżkę, zaznaczając kierunek swojej wędrówki. Co do temperatury akurat był pewien, czując ją na sobie. Namikaze specjalnie robił to jeszcze wolniej, chociaż cała sytuacja powodowała w nim uczucie skrępowania. A nie powinno tak być. Przecież wiele razy przebierał się z innymi chłopakami w szatni. Pomimo swojej orientacji, takie rzeczy przebiegały jakoś normalnie. Czasem tylko zerkał na fragmenty ciał innych chłopaków, które po chwili zakrywane zostały materiałem. Jednak trwało to krótki moment i pozostawało zawsze niezauważone.Już w czystym ubraniu, skierował spojrzenie na czarnowłosego.  Ten wydawał się niczym nie przejmować.

- Myślałem, że już niedługo, ale taki kretyn jak ty nie potrafi jej poderwać. Chyba miałem co do ciebie zbyt duże oczekiwania.

- Dlaczego chcesz się pozbyć Haruno? Czyżbyś grał w innej drużynie? Widziałem, jak przed chwilą na mnie patrzyłeś. – Blondyn dzisiaj nie zamierzał dać się sprowokować. Nie chodzi tu o strach przed kolejnym mordobiciem. Na to nawet miał ochotę, ale nie zamierzał tego robić w domu różowowłosej.

- Zastanawiałem się czy to był ten twój nowy błyskotliwy sposób na poderwanie Haruno.

- Raczej dodatek.

- Żałosny.

***

Przez resztę imprezy nie rozmawiał więcej z Uchihą. W ogóle jakoś mu się nie podobało. Różowowłosa spędziła ten wieczór ze swoimi koleżankami, niekiedy rzucając mu dziwne, trochę przestraszone spojrzenie. Chyba nie piła nic więcej oprócz tamtego drinka. W dodatku dziwna blondynka cały czas za nim chodziła. Była wszędzie. Próbował ją zgubić wielokrotnie i czasami nawet się udawało, ale wkrótce znowu go wyhaczała. Niby była miła. Trochę pijana, ale miła, ale miała wręcz wypisane na twarzy „Możesz mnie wziąć tu i teraz”, a takich kobiet nie lubił najbardziej. Nie ma żadnej satysfakcji z czegoś, co się tak po prostu dostaje.
Postanowił znaleźć Shikamaru.

- Mogłem się spodziewać, że tak to się skończy – powiedział, otwierając drzwi do samochodu Narów i wchodząc do środka, przy okazji budząc kolegę. Ten posłał mu tylko zmęczone spojrzenie.  – Nie masz czego żałować. Było nudno.

- Wyczuwam interesujący koniec – odparł Shikamaru, wskazując ruchem głowy na osobę za szybą.

- Sakura? Co ty tu robisz? – powiedział blondyn wychodząc z samochodu z zaskoczoną miną. Różowowłosa poprosiła o chwilę rozmowy, na co oczywiście Namikaze się zgodził.


_____________

Klasa maturalna dobiegła końca. Chyba najcięższy rok w mojej karierze ucznia. Aż strach pomyśleć jak wyglądają studia, ale co ważniejsze, mam teraz te długie wakacje, więc możecie się mnie spodziewać.
Dziękuję za wszystkie komentarze. To one sprawiają, że mam ochotę pisać i pisać. 

3 komentarze:

  1. What? Po prawie roku nieobecności? No wow... Wszyscy na wakacje zaczynają pisać, a na święta zaczynają się te wszystkie zawieszenia. W sumie to nieważne, bo i tak się cieszę.

    Jeju! Jak ja dawno twojego bloga nie czytałam, o matulu! Teraz mu się było trudno połapać, co i jak. Ale, jak się wytęży ten mózg, to jednak można było mniej więcej ogarnąć, o co chodzi.

    Na to SasuNaru to chyba sobie poczekamy, bo akcja idzie dość leniwie, co mi bardzo odpowiada. Zawsze (no dobra, od paru miesięcy) byłam fanką uczuć, a nie samego ruchajła i fabularnego zera. Tutaj, jak się spodziewam, tego nie będzie. Chyba że nagle zmienisz zdanie, czym mnie ogromnie zasmucisz.

    Narzeczona? Widzę, że oni się zbytnio nie patyczkują, tylko od razu do sedna XD No, no, mam nadzieję, iż z dzieciakami to oni jeszcze poczekają :D

    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    ciekawe jakie zadanie wymyśli Itachi, impreza dobra, hahha spodziewał się Sakury, a Sasuke przyszedł z ręcznikiem
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. 54 year old Assistant Media Planner Kalle Beevers, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Major League and 3D printing. Took a trip to Yin Xu and drives a Envoy XUV. inny

    OdpowiedzUsuń