26.08.2016

Part 18

Sakura nie zamierzała rezygnować ze znajomości z synem Minato. Szczególnie po tym, jak zrozumiała, że to Sasuke maczał w tym palce. Chwile z Naruto sprawiały, że czuła się wyjątkowa i dla kogoś ważna. Postawiła na tę znajomość bardzo dużo. Gdy natomiast prawda zdawała się wyglądać nieco inaczej, poczuła się wykorzystana i odstawiona na bok. Początkowo była przez to bardzo przybita i wolałaby nie oglądać blondyna więcej na oczy, ale wiedziała też, że jeśli teraz na to wszystko pozwoli, to będzie naprawdę żałosną kobietą, którą nigdy nie chciała być. Nie może z nim przegrać. Jeśli tak bardzo Uchiha chciał wcisnąć Namikaze w jej ręce, to dobrze. Niech nie myśli, że go po tym wszystkim tak łatwo puści. Zobaczymy, czy Sasuke zdobędzie się na pomoc dla nowego kolegi.
Znalazła numer swojego chłopaka w telefonie i nacisnęła zieloną słuchawkę.

- Dzisiaj widzimy się w centrum handlowym obok naszej szkoły o piętnastej – powiedziała, gdy ten odebrał telefon. Odebrał, czyli rozumiał, że nie powinien jej ignorować.

***

Nie wiedzieć czemu, Yoshino akurat w niedzielę musiała wysłać swojego syna po zapas herbatek ziołowych do sklepu, który znajdował się spory kawałek od ich domu, a dzisiaj było bardzo gorąco. Lato wyjątkowo okrutnie dawało się we znaki. Jeszcze tylko sezon egzaminów i można korzystać z dobrodziejstw pogody. Shikamaru nie miał akurat specjalnych planów z tym związanych, ale odrobina wolnego brzmiała dla niego o wiele lepiej. Spędzanie połowy swojego życia w szkolnym budynku było bardzo męczące.
Kiedy wracał już z całą papierową torebką przeróżnych wywarów, które parę dni temu zamówiła jego matka, rzucił mu się w oczy ktoś znajomy. Za szybą kawiarnii nieopodal sklepu, który właśnie opuścił, siedzieli Uchiha wraz z Hyuugą. Początkowo nie zamierzał nic robić z tym faktem, ale coś nie dawało mu tak po prostu przejść dalej. Szczególnie, gdy miał świadomość wydarzeń z piątkowej imprezy. Mimo że lubił swoje nudne życie, nie potrafił zignorować rozwoju akcji, która toczyła się obok. Jego intuicja nie wróżyła nic dobrego.

- Mogę? - zapytał, kiedy podszedł do stolika dwóch znajomych ze szkoły, uprzednio zamawiając sobie mocne Americano. W prawdzie nie mieli ze sobą za wiele wspólnego. Oprócz tego samego powietrza, którym oddychali, siedząc w tej samej klasie, udało im się w życiu zamienić kilka słów, których nawet nie pamiętał, bo dotyczyły kwestii szkolnych i nie były zbyt ważne.

- Siadaj – opowiedział mu Uchiha, a jego towarzysz skinął pozwalająco głową. Narze nie umknęła lekka niepewność, która na moment pojawiła się na twarzy Sasuke.

- Jak przygotowania do egzaminów? - Shikamaru postanowił pociągnąć spokojny stan konwersacji trochę dalej.

- My chyba nie musimy się o to martwić, prawda? - wtrącił się długowłosy kolega. Było w tym sporo racji, ponieważ we trzech zwykle znajdowali się na podium w szkolnych rankingach. - Bez problemu się to zaliczy. Masz jakieś plany na zbliżające się wakacje, Nara?

- Nie mam żadnych specjalnych planów. Wakacje spędzam w Tokio.

- Ja i Sasuke zastanawiamy się nad kursem z francuskiego. Szkoła zapewnia nam tylko angielski i chiński, ale to niezbyt dużo we współczesnym świecie.
- Bardzo ambitnie. Naruto z pewnością mógłby wam pomóc w speakingu. W końcu tyle lat mieszkał we Francji, że jego francuski musi być naprawdę dobry – postanowił skierować rozmowę tam, gdzie od początku zamierzał.

- Nie wątpię w jego francuskie umiejętności. - Tak jak się tego spodziewał, odpowiedział mu Uchiha. - Być może okaże się bardzo pomocny.

- Jeśli znajdzie na to czas. Na razie jest zbyt zajęty Sakurą.

- Sakura nie powinna w najbliższym czasie zajmować jego czasu – stwierdził zdecydowanie czarnowłosy.

- Jesteś pewny? Słyszałem, że wczoraj wraz z ojcem był w domu państwa Haruno na obiedzie. - Shikamaru nie umknęło chwilowe zaskoczenie na twarzy Uchihy, które zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Wprawdzie czarnowłosy podkradł mu jego plan, o jakim wspominał Naruto i który zamierzał wprowadzić w życie, ale jego wersja wyglądałaby o wiele łagodniej z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych. - Możecie dać mi namiary na kurs francuskiego? Też z chęcią spędzę wakacje bardziej ambitnie.

***

- Kim jesteś? - zapytała kobieta, której właśnie otworzył drzwi do mieszkania Deidary. Na oko miała około czterdziestu lat i bardzo podkreśloną linię brwi, co pierwsze rzuciło mu się w oczy.

- Kim ty jesteś? - odpowiedział jej tym samym pytaniem, ponieważ mimo że kojarzył wielu znajomych Francuza, przynajmniej z widzenia, był pewny, że tej osoby nie widział nigdy wcześniej na oczy. Kobieta jednak nie zamierzała rozwiać jego wątpliwości i odepchnęła blondyna lekko ręką, wchodząc do środka.

- Dei! - zawołała, rozglądając się po wnętrzu. Po chwili z łazienki wychyliła się głowa właściciela mieszkania.

- Mieliśmy się spotkać za dwa tygodnie.

- No właśnie. Nie mogę cię zabrać ze sobą na Hawaje. Mój nowy chłopak wolałby, abyśmy spędzili wakacje sami. Rozumiesz, prawda? Zadzwonię do twojego ojca, aby on gdzieś z tobą pojechał. - Niebieskooki wywnioskował z rozmowy, że niespodziewany gość musi być matką Francuza. Patrząc kolejny raz na kobietę, zauważył nawet kilka podobieństw między nimi. Mieli takie same oczy i sposób patrzenia. Ich rysy twarzy także wskazywały na wspólne geny. Jednak było też coś, co sprawiało, że tych dwoje znacząco się od siebie odróżniało, ale ta cecha wiązała się już z ich usposobieniem. W otoczeniu Deidary zawsze czuł niewyjawioną tajemnicę, trochę szaleństwa i złości. Kobieta sprawiała wrażenie niegroźnej, rozchichotanej blondynki, niepowodującej poważniejszych kłopotów. Zastanawiał się, jaki jest ojciec Francuza.

- Luz. I tak wolałbym wybrać się w zimniejsze rejony – odpowiedział jej Deidara. Nie czekając na reakcję, z powrotem udał się do łazienki, dokończyć suszenie swoich włosów. Kobieta zaakceptowała koniec rozmowy i wychodząc z mieszkania, zostawiła na stole w salonie mały pakunek. Namikaze podszedł bliżej, aby zaspokoić swoją ciekawość. Były to orzechowe czekoladki. Francuz nigdy za nimi nie przepadał.


***

Miał nadzieję, że to tylko chwilowe i niedługo sytuacja rozwiąże się w pomyślny sposób. Jednak naprawdę ciężko będzie się z tego wyplątać, skoro nawet ich rodziny zostały w to zaangażowane. Nienawidził siebie za takie bezapelacyjne zgadzanie się na to, co akurat wymyśliła sobie Sakura, a ta wydawała się planować wiele rzeczy z nim w roli głównej. Nie zamierzała odpuszczać. Szczerze mówiąc, nawet jej się nie dziwił. Chciał po prostu się od niej odciąć, ale nie wiedział, czy teraz byłoby to słuszne. Przeczuwał, że mogłoby to przełożyć się na interesy jego ojca, które nie powinny być w to zamieszane. Zignorowanie obecnego stanu rzeczy, prawdopodobnie przyczyniłoby się do zmniejszenia skali zysków firmy Minato, gdyby różowowłosa postanowiła zainterweniować. Mimo że cała działalność spółki niezbyt go obchodziła, to nie zamierzał jej wciągać w swoje problemy.

- W której wyglądam lepiej? - zapytała różowowłosa, obracając się dookoła przed Namikaze.

- W tej masz grubą dupę – odpowiedział. Haruno przejrzała się w lustrze. Rzeczywiście poprzednia prezentowała się lepiej. Miała odkryte plecy i sięgała ziemi. Nawet czuła się w niej jak prawdziwa dama. Ta natomiast była krótką, obcisłą, niczym niewyróżniającą się kreacją, zdecydowanie nienadającą się na nadchodzące przyjęcie. Kiedy wróciła wzrokiem do chłopaka, siedzącego na kanapie naprzeciwko przymierzalni, ten już nie obserwował jej osoby, tylko przeglądał coś w swoim telefonie.

- Wystarczy odkryć twoją prawdziwą twarz i od razu potrafisz być szczery – skomentowała.

- Naprawdę myślałaś, że to całe pierdolenie o niczym, tak słodkie, że można się wyrzygać było naprawdę? - Odkąd niebieskooki stwierdził, że przed Haruno nie musi już silić się na zbędną uprzejmość, nie hamował się w odpowiedziach. Udawanie wzorowego chłopaka od dawna go męczyło, tak więc dla Namikaze był to z pewnością jeden z nielicznych plusów całej sytuacji. - Dam ci jedną dobrą radę na przyszłość. Jeśli jakiś koleś będzie zachowywał się w ten sposób, z pewnością coś jest na rzeczy. Mężczyźni myślą w inny sposób niż to sobie wyobraziłaś.

- Byłeś kiedyś zakochany, Naruto?

- Zakochany? Proszę cię. Właśnie to próbuję ci powiedzieć. Ludzie są ze sobą, bo to wygodne i prawdopodobnie dlatego, że inni tego od nich oczekują. Być może istnieje coś takiego jak fascynacja. Niektórzy potrafią trochę zaintrygować swoją osobą. - W myślach mignęła mu postać Sasuke. - Ale to też minie. Dlatego  powinnaś szybko zaakceptować, jak wygląda rzeczywistość.

- Czyli nie byłeś, więc skąd możesz wiedzieć, co czuje zakochany mężczyzna? - różowowłosa, nadal spokojnie, postawiła retoryczne pytanie, na które nie oczekiwała odpowiedzi.

- Dobra. Próbowałem ułatwić ci życie w przyszłości, ale najwidoczniej sama się przekonasz.

- Musiałeś mieć smutne życie – stwierdziła, cały czas bacznie obserwując wyraz twarzy Namikaze. Odpowiedział jej ironiczny uśmiech, wyrażający zażenowanie jej spostrzeżeniem. - Na dzisiaj zaplanowałam jeszcze kawę – postanowiła odpuścić. Odwiesiła krótką sukienkę na przeznaczone do tego miejsce, gdzie zostawia się rzeczy, które nie spełniły oczekiwań, a dłuższą zabrała ze sobą do kasy.

- Jednej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego to nie może być Neji? - zapytał blondyn, kiedy wyszli ze sklepu z odzieżą.

- Jesteś o wiele bardziej fascynującą osobą – odpowiedziała, mając w pamięci jego wcześniejsze słowa.
I to tobą zainteresował się Uchiha.

4 komentarze:

  1. Świetne! Fajnie by było gdyby Deidara wpadł do Japoni, nam ale go lubię.... Teraz zaglądne na miniaturki
    Mam nadzieję że następny rozdział nie będzie za rok

    Pozdrawiam i Weny
    Azusa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział będzie na pewno jeszcze przed październikiem. :)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
    2. Super! Czekam i nie ma za co:) Pisanie komów to przyjemnoć^^

      Usuń
  2. Hej,
    Sakura bardzo uparła się na Naruto, ciekawe co teraz zrobi Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń