4.07.2015

Part 13

Od czasów imprezy w Hamamatsu Naruto i Sakura zaczęli uchodzić za parę. Wszystko w sumie stało się w tamten wieczór, kiedy Uchiha wraz z Hozukim wrócił do Tokio. Haruno dawała mu klarowne znaki, że zdecydowała i wybrała jego. Nie wiedzieć czemu, niebieskooki wcale nie był z tego powodu zachwycony. Jakoś miał taką małą nadzieję, że różowowłosa okaże się porządną dziewczyną i zostanie z tym swoim niby chłopakiem, a on nie będzie musiał się wbijać między nich. Oczywiście, zostanie, ale tylko na trochę, bo bardziej niż na wolności Sakury zależało mu na wolności Sasuke. Zamiast gładzić od czasu do czasu gładki tyłek Haruno, chciałby poklepać coś zdecydowanie bladszego. Bo Uchiha musi być tam blady. Jak wszędzie.
Naruto nie wiedział, jak różowowłosa załatwiła sprawę z Uchihą, ale najwidoczniej musiała to zrobić, bo Sasuke sprawiał wrażenie zadowolonego. Tylko Namikaze wcale nie był z tego powodu zachwycony. Odkąd mu się udało, czarnowłosy zdecydowanie za mało z nim już rozmawiał, żeby nie powiedzieć wcale. Ot tak, chodził sobie do szkoły i ignorował obecność człowieka, który przecież mu pomógł! Ile to ma jeszcze trwać? Minęło już dwa tygodnie, więc wszyscy prawdopodobnie coś tam już słyszeli. Był zły, że znowu wplątał się w jakiś zakład bez konkretnych ustaleń, ale perspektywa nagrody poprawiała mu humor. Nadal nie wiedział, czego powinien zażądać od Uchihy. Przez głowę przelatywało mu wiele niemoralnych scenariuszy, ale chyba potrzebuje więcej czasu, aby wymyślić coś, czego potem nie pożałuje. W końcu ma tylko jedną szansę.

***

Znowu spędzali popołudnie w domu Deidary, tym razem grając na playstation w Mortal Kombat. Namikaze był w tym nawet dobry, albo przynajmniej lepszy niż jego francuski kolega. Jednak pozwalał mu wygrywać. Oczywiście tak, aby nie zauważył, że czasami się podkłada. Wykonywał wystarczającą liczbę ciosów, żeby nic nie wyglądało podejrzanie. Deidara po każdym zwycięstwie wykrzykiwał jakieś dziwne okrzyki radości. Z pewnością po porażce wszystko wyglądałoby trochę inaczej, a to inaczej raczej nie spodobałoby się Namikaze. Dlatego wolał go nie drażnić.
Kiedy znowu pasek życia postaci Naruto powoli dochodził do końca, leżący na stole telefon jego francuskiego kolegi zaczął denerwująco wibrować. Deidara odebrał go dopiero po swoim zwycięstwie.

- Co tam? - Pozostałą część rozmowy Namikaze nie usłyszał, bo jego kolega wyszedł na balkon i nawet zamknął za sobą drzwi. Do tej pory nigdy nie krępował się swoimi prywatnymi rozmowami. Naruto i tak wiedział o nim stanowczo za dużo. Chyba nikogo nie znał aż tak dobrze. I pewnie z wzajemnością. Znajomość z Deidarą pochłaniała większość jego czasu. W pozostałych momentach chodził do szkoły albo wracał do domu na noc, a czasem nawet i zostawał u Francuza. Jego rodzice i tak by niczego nie zauważyli. Zbyt zajęli firmą i swoim francuskim życiem, aby coś dostrzec. Teraz jednak jego problem trochę ewoluował i już sam nie wiedział, czy to nadal jest jakiś problem. W prawdzie Deidara miał jeszcze swoje dziwne zachowania, ale w jakiś dziwny sposób w pozostałych momentach naprawdę lubił jego towarzystwo. Przyzwyczaił się, że zawsze jest gdzieś obok.

- Kto to? - postanowił jednak podrążyć temat. Zwłaszcza dlatego, że nie przypominał sobie, aby Deidara miał nowego chłopaka. Już dawno z nikim go widział. 

- Prawnik. Może się przydać.

- Jesteś z nim, bo może się przydać? Masz jakieś problemy? - zapytał.

- Zawsze są jakieś problemy, młody. - Francuz wyciągnął jednego papierosa z paczki, która leżała na stole i rzucił ją w kierunku Namikaze. - Chciałbym zobaczyć, jak palisz. Chodź na balkon. - Naruto spojrzał na opakowanie leżące na jego kolanach. Jakoś nigdy nie ciągnęło go do nikotyny. Śmierdzi, a Deidara, wbrew temu, co sobie myślał, wcale nie wyglądał przez to bardziej seksownie.

***


Długa przerwa powoli dobiegała końca, ale Sakura zdawała się ignorować ten fakt i dalej kontynuowała swoją opowieść o sławnej aktorce i wielkim, podobno przełomowym, momencie w jej karierze. Niebieskooki już dawno się wyłączył, czasami tylko wtrącając, że to całkiem ciekawa historia. Różowowłosej najwyraźniej taka uwaga wystarczała, bo nawet nie zauważyła braku zainteresowania u swego rozmówcy.
Namikaze zauważył kątem oka Narę.

- Skarbie, Shikamaru coś ode mnie dzisiaj chciał. Odezwę się później - przerwał jej wywód i pocałował w policzek. Sakura wydawała się być jednak niezadowolona. Kobiety. Blondyn jednak nie chciał jakiejkolwiek kłótni z Haruno. Przynajmniej na razie. Delikatnie popchnął zielonooką na jej szafkę z książkami i pocałował w usta. Nie był to zbyt grzeczny buziak. Na pewno nie taki, który powinien mieć miejsce w szkole. Różowowłosa sama także niezbyt się tym przejmowała. - Nie bądź zła. Napiszę do ciebie - powiedział blondyn, przerywając czynność. Puścił do niej oko i podszedł w stronę swojego znajomego. Razem skierowali się do klasy.

- Coraz ciężej będzie ci się z tego wykręcić - skomentował Nara, kiedy znaleźli się poza wzrokiem Haruno. Namikaze już dawno zauważył, że Shikamaru jest całkiem dobrym obserwatorem. Ciężko było cokolwiek przed nim ukryć. Dobrze, ze nie był typem plotkarza, bo marny byłby los ludzi w tej szkole. Z pewnością nie tylko jego dręczył swoją spostrzegawczością.

- Na razie nie będę się z tego wykręcać.

- Zaraz mi powiesz, że to miłość. - Blondyn roześmiał się pod nosem. Zarówno Nara jak i on sam doskonale wiedzieli, że jego związek z Sakurą na pewno nie ma nic wspólnego z wyższymi uczuciami. Ostatnimi czasy nawet zaczęła go irytować. Ciekawiej było, kiedy rolę jej rzekomego chłopaka pełnił ktoś inny. Ktoś, kto właśnie zmierzał w stronę sali gimnastycznej i wyminął Namikaze bez słowa.

- Trochę się spóźnię na matmę. Wymyśl coś dla mnie - powiedział niebieskooki i klepnął kolegę w plecy, a sam pobiegł za Uchihą.
Na szczęście, ludzi na korytarzu powoli ubywało, dlatego z pewnością nawet nikt nie zauważył, kiedy pewien blondyn wepchnął pewnego bruneta do ciasnego pomieszczenia ze szczotkami i tego typu rzeczami do sprzątania. Uchiha nawet, zupełnie niczego się nie spodziewając, wdepnął w jakieś wiadro naszykowane do mycia podłogi.

- Namikaze, łajzo, co robisz?! - krzyknął, wyjmując mokrego buta z wody. - Odbiło ci już kompletnie?

- Zrobiłem to, co chciałeś. Chyba już wystarczy - oznajmił blondyn, zirytowany trochę całą sytuacją. Brunet nawet nie raczył przez te dwa tygodnie z nim porozmawiać. Wypadałoby się dowiedzieć, co dalej, a Sasuke jakoś nie spieszył się z wyjaśnieniami. Dlatego też postanowił sam zgłębić temat.

- Wytrzymaj jeszcze trochę - powiedział już ze spokojem Uchiha, wykręcając jednocześnie mokrą skarpetkę.

- Zabrzmiało, jakbyś mnie prosił. - Brunet tylko prychnął pod nosem. Nałożył z powrotem swojego mokrego buta i wstał. Jego twarz znalazła się bardzo blisko twarzy niebiesookiego. Tak blisko, że Namikaze przypomniał sobie o pewnym gorącym pocałunku, który wydawał się mieć miejsce bardzo dawno temu. Haruno daleko było do takiej pasji i agresji, którą zaserwował mu wtedy Sasuke. Nawet nie chciał tego porównywać. Chciał natomiast spróbować tego wszystkiego jeszcze raz. Może nawet nie tylko raz. - Zdajesz sobie sprawę, że moja nagroda może nie przypaść ci do gustu? - powiedział blondyn. Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Uchiha odwrócił się z zamiarem wyjścia. Namikaze, niewiele myśląc, szybko złapał go za ramię i przycisnął do ściany. Tym razem to on pierwszy zainicjował pocałunek. Gwałtownie wbił się w usta bruneta. Ten jednak teraz także nie pozwalał Namikaze na zbyt długie uczucie wyższości. Odwrócił ich ciała o sto osiemdziesiąt stopni, a blondyn znowu mógł poczuć na sobie tę dziwną siłę, z którą całował go Uchiha. Nikt inny do tej pory tego nie potrafił. Jeszcze nie tak dawno obijał mu twarz, a teraz czuł te blade policzki pod swoimi dłońmi. Ta sytuacja zupełnie wymknęła się mu z pod kontroli. Ale nie mógł odmówić sobie tych ciepłych uchihowskich warg i jego zręcznego języka. Ten chłopak miał coś w sobie. Coś, co go tak bardzo przyciągało. Nie chciał z tego rezygnować. Może nawet nie potrafił.
Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Uchiha szybko odskoczył od niebieskookiego na tyle daleko, na ile pozwalało mu miejsce w tym ciasnym pomieszczeniu i spojrzał na zszokowaną minę nieproszonego gościa.

_______________________________

Znowu rok uciekł mi bardzo szybko. Studia pochłonęły większość mojego czasu, dlatego też, jak zawsze, opowiadanie kontynuuję dopiero na wakacjach. Bardzo mi miło, kiedy widzę, że ktoś raz na jakiś czas sobie o mnie przypomina. :)


4 komentarze:

  1. TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK, KUUUURWAAAA, TAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!
    KOCHAM CIĘ :3
    IDĘ CZYTAĆ OD NOWA
    W BLIŻEJ NIEOKREŚLONEJ PRZYSZŁOŚCI WRÓCĘ
    ALE STUDIA TO ZŁO

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam kurewsko długi komentarz wypisując błędziki patrząc jako beta.
    Napisałam bardzo wiele słów od siebie, a robię to bardzo rzadko. Nie lubię tego, jestem na to za leniwa. zgadnij, co się stało? Komentarz się nie dodał.

    Teraz oznajmię tylko, że cieszę się z Twojego powrotu.
    Nie jestem anonimowa, jestem z wizje-rudej.blogspot.com.

    No... bywałam Ruda, Koczkodan, a teraz jest znowu Cookie.

    ~ Cookie

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    droga autorko, postanowiłam coś skrobnąć tutaj.... jak zapewne zauważyłaś od dawna nic nie komentuje tutaj, ale nie martw się nie zamierzam znikać... po prostu mam brak czasu i kilka problemów... dlatego czytanie opowiadań, rozdziałów jest na drugim miejscu... ale jak tylko znajdę czas to przeczytam i skomentuję....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    w końcu jestem, trochę to trwało, ale jestem już... ech tylko jeden rozdział, w poprzednim roku było kilka... ale dobra...
    zastanawia mnie kto tam wszedł, Haruno? Shikamaru jest bardzo spostrzegawczy....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń