8.08.2016

Part 17

Było dosyć późno, ale na szczęście Sasuke zrozumiał nagłą potrzebę niebieskookiego, aby wrzucić w siebie trochę jedzenia. Po alkoholu zazwyczaj jego ośrodek głodu i sytości irytująco daje o sobie znać i blondynowi ciężko to ignorować, a w Tokio bez problemu nawet późną nocą można znaleźć coś otwartego.

- Nie, dzięki – powiedział Uchiha, kiedy blondyn podsuwał mu jeden kawałek pizzy. Po powrocie z imprezy u Nejiego wstąpili do pizzerii, która znajdowała się dosyć blisko ich osiedla. Czarnowłosy początkowo grymasił, że to zbyt późno na takie jedzenie i może go zawieźć na coś bardziej lekkiego, ale niebieskooki uznał, że taki lamus jak Uchiha nie ma pojęcia o tym, co jadają prawdziwi mężczyźni. Takie coś jak ograniczenia czasowe w odżywianiu dotyczą tylko kobiet, które całe życie spędzają, narzekając na swoją wagę, jakakolwiek by ona nie była.

- Dlaczego wcisnąłeś Sakurę w ręce Hyuugi? - zapytał niebieskooki, kiedy obraz zaistniałej sytuacji stał się nieco jaśniejszy.

- Oboje na tym skorzystają – odpowiedział spokojnie czarnowłosy, popijając niegazowaną wodę z cytryną. - Sakura pragnie bogatego męża, który zapewni jej dostatnie życie i zdjęcie w znanej gazecie raz na jakiś czas, zrobione podczas ważnego bankietu, a Neji potrzebuję ładnej kobiety na dłużej z szanowanym nazwiskiem, bo ostatnio jeden szmatławiec wspomniał, że brak dziewczyny u jego boku może wskazywać na homoseksualizm. Od tamtej pory nie dają mu spokoju.

- A ty wspaniałomyślnie pomagasz.

- Bo uwierzę, że nie podoba ci się taki obrót sytuacji – czarnowłosy posłał mu jeden ze swoich zawadiackich uśmiechów.

- Rozumiem, że homoseksualizm to coś, co trzeba tępić i zabijać zawczasu? - Niebieskooki na moment przerw konsumpcję, czekając na odpowiedź. Uchiha dłuższą chwilę zastanawiał się nad właściwymi słowami, które mógłby teraz powiedzieć.

- Stałeś się marudny po tej pizzy.

- Po prostu jestem ciekawy. - Blondyn postanowił, że jednak tym razem pociągnie rozmowę nieco dalej, nie pozwalając jej umrzeć na początku dyskusji.

- Co jeśli odpowiem, że tak?

- Jak odpowiesz, to się przekonasz. - Błękitne tęczówki intensywnie wpatrywały się w chłopaka, siedzącego na przeciwko, próbując zmusić go do odpowiedzi. Czarnowłosy doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale po pierwsze, jest zbyt zmęczony, aby prowadzić słowne potyczki na ten temat, a po drugie nie widział takiej potrzeby.

- Słuchaj, Naruto. Ciekawy z ciebie ktoś, ale nie twórz w głowie żadnych nadinterpretacji obecnego stanu rzeczy.

- Nie pochlebiaj sobie, Uchiha. Odpowiedziałeś na pytanie, którego nie zadałem – szybko odszczekał się blondyn i wziął z talerza ostatni kawałek pizzy, chociaż czuł się już pełny.
Granica została zaznaczona.

***

- Co robisz? - zapytał Namikaze. Po wejściu do mieszkania kolegi, nieznana woń zaczęła drażnić jego nozdrza. Po chwili odkrył, że to zapach kociej karmy. Francuza znalazł, nachylajacego się nad kilkoma miskami zapełnionymi kawałkami różnego mięsa, a do jego nogi łasił się mały rudy puszysty kocur.

- Sprawdzam, co lubi jeść najbardziej.

- Będzie lubił wszystko, w czym jest trochę mięsa.

- Nie słuchaj tego kretyna. Ja ci pozwalam mieć własne zdanie – powiedział Francuz do zwierzaka, głaszcząc go po grzbiecie. Kot wybrał kurczaka.

- Po co ci kot? - zapytał.

- Koty to najlepsze domowe zwierzaki, jakie istnieją.

- Nie umiałeś zadbać nawet o rybki, a one nie wymagają zbyt dużej uwagi. Jesteś pewien, że poradzisz sobie z kotem? - Do tej pory pamiętał, jak musiał spuścić kilkanaście rybek w toalecie, bo ich właściciel zapominał przez dłuższy czas, że je ma. Chociaż w sumie sam też ignorował ich istnienie. Może takie było ich przeznaczenie. Ciekawe, jak długo potrwa żywot tego kota.

- Dlaczego akurat kot?

- Bo koty mają własne zdanie i zawsze myślą przede wszystkim o sobie. Lubię ciekawe charaktery. - Namikaze postanowił nie komentować nowego pomysłu swojego znajomego. Był jednak pewny, że ten kot długo tutaj nie zostanie. Oby tylko Francuz gdzieś go oddał, a nie zagłodził na śmierć. - Naruto, wolisz wołowinkę czy rybkę?

- Co?

- Mówiłem do kota.
Naruto. Oczywiście.

***

Zważywszy na wczorajszą imprezę, Namikaze zaplanował sobie, że dzisiejszy sen może potrwać tak długo, ile jego ciało potrzebuję, więc nie nastawił budzika, pozwalając mózgowi obudzić się samemu. Jego zamierzeniom przeszkodziło jednak pukanie do drzwi.

- Naruto, mam dzisiaj ważny obiad w domu prezesa firmy, z którą teraz współpracuje. Chciałbym, abyś ze mną poszedł – usłyszał na wpół przytomny. - Pójdziesz?

- Tak - odpowiedział szybko, aby niechciany gość szybko opuścił pomieszczenie. Usłyszał tylko ciche westchnięcie i dźwięk zamykanych drzwi. I to by było na tyle z wolnej soboty. Będzie musiał świecić oczami i opowiadać o swoich wielkich planach na przyszłość, których nawet nie miał, nieznajomym. Standardowo wykorzysta dobrze znaną mu formułke o studiowaniu zarządzania i przejęciu firmy po ojcu. Zwykle wystarcza.
Perspektywa obiadu z nieznajomymi sztywniakami odebrała mu chęć na dalsze spanie, dlatego też opuścił ciepłą poduszkę i udał się do łazienki. Wtedy też jego wyciszony telefon zaczął znajomo wibrować.

Sakura

Postanowił zignorować połączenie, korzystając z możliwości naciśnięcia czerwonej słuchawki.

***

Na umówione spotkanie Namikaze ubrał jedną ze swoich wyjściowych koszul, która miała jeden czarny pasek, ciągnący się wzdłuż linii guzików oraz czarne klasyczne spodnie bez zbędnych przetarć, aby wyglądać na tyle elegancko, ile wymaga tego sobotni obiad z prezesami zaprzyjaźnionych firm z firmą jego ojca. Nawet się nie spodziewał, gdzie tym razem dane mu będzie się znaleźć.

- Słyszałam, że chodzicie z Sakurą do jednej szkoły – zagaiła rozmowę matka różowowłosej, kiedy dyskusja o większych zyskach dla obu stron poprzez dołączenie kilka produktów z firmy Minato do oferty galerii handlowej, którą prowadzą rodzice Haruno, przestała grać główne skrzypce.

- Chyba się nawet dobrze znają. Sakura była u nas ostatnio. - Młody Namikaze wiedział, że cały wczorajszy plan właśnie umiera śmiercią tragiczną, ale nie potrafił powstrzymać rozwoju sytuacji. Różowowłosa natomiast usilnie unikała jego spojrzenia, udając, że jest zbyt zajęta jedzeniem wszystkiego, co akurat zostało nałożone na jej talerz.

- Po prostu się przyjaźnimy.

- Bardzo cieszymy się z waszej przyjaźni. Sakura, może zaprosisz Naruto na przyjęcie do naszego znajomego za tydzień? - To się nie dzieje naprawdę.

- Mamo, miałyśmy odpuścić sobie to przyjęcie.

- Bo nie chciałam, abyś się tam wynudziła. Bałam się o ciebie odkąd.. - pani Haruno przerwała swoją wypowiedź, ale Naruto mógłby sobie dać rękę uciąć, że miało paść tutaj imię Uchihy. - Ale teraz z Naruto możecie się świetnie bawić.

- Naruto z pewnością się zgodzi. Wiesz, że pierwszy raz przedstawił mi swoją koleżankę. - A Minato w tym wszystkim nie pomagał.

***

- Powiedz coś. - Kiedy dość spory obiad z kilku dań dobiegł końca, matka Sakury zaproponowała, aby ta oprowadziła kolegę po ich ogrodzie. Namikaze coraz bardziej przekonywał się do faktu, że właśnie wskoczył w miejsce, które przez długi czas należało do Uchihy.

- Wolałbym nie chodzić z Tobą na żadne przyjęcia. - Zapadła dłuższa chwila ciszy, podczas której różowowłosa wpatrywała się w swoje buty, jakby bojąc się spojrzeć stojącemu obok chłopakowi prosto w oczy.

- Rozumiem, że jesteś zły. Sama nie do końca wiem, co się stało, ale czuję się winna – powiedziała zielonooka nienaturalnie cicho jak na siebie - Po prostu obudziłam się obok Nejiego.

- Więc niech Neji idzie z tobą na to przyjęcie. - Początkowo na usta cisnęło mi się słowo "suka", ale przypomniał sobie, że jest jednym z odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację. Wiedział, że świadomość Haruno funkcjonowała wtedy nieco inaczej niż zwykle. Zdawał sobie też sprawę, że różowowłosa nie powinna się o tym kiedykolwiek dowiedzieć.

- Dlaczego ze mną byłeś, Naruto?

- Myślałem, że jesteś szczerą i ładną dziewczyną, ale nie będę ci przypominał, że pokazałaś swoje prawdziwe oblicze – odpowiedział tak, aby historia pasowała do obrazka.

- To było wczoraj, a twoje zachowanie w stosunku do mnie zmieniło się znacznie wcześniej. - Słowa Sakury sprawiły, że Namikaze zmroziło na moment. Nie myślał, że zielonooka dostrzegała takie szczegóły. W ogóle po sobie tego nie pokazywała. - Ino powiedziała, że wyszedłeś z imprezy razem z Sasuke – dodała, nim zdążył zareagować.

- Sugerujesz coś?

- Znam go od dawna i wiem, jak dobrym jest manipulatorem. Uchiha uważa mnie za idiotkę, ale nawet ja potrafię dodać dwa do dwóch.

- Posuwasz się w swoim szukaniu przyczyn zbyt daleko – zaprzeczył blondyn, aby nie dawać zbędnych podejrzeń zielonookiej.

- O tobie też zapomni, kiedy nie będziesz mu już potrzebny.

1 komentarz:

  1. Hej,
    no i jednak wylądował na tym obiadku z Sakurą... jednak coś zauważono...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń