22.02.2011

Part 1

Rodzina Namikaze była jedną z najbardziej szanowanych w Japonii. Posiadali wielką firmę kosmetyczną, a jej produkty sprzedawały się w zadowalających ilościach na całym świecie. Minato bardzo cieszył się z takiego obrotu sprawy. Nigdy nie przypuszczał, że uda mu się tyle osiągnąć. Kiedy był jeszcze świeżo po studiach, nawet nie marzył o takim losie jak teraz.  Poza tym, miał przy sobie cudowną kobietę, która zawsze dodawała mu sił, gdy najbardziej tego potrzebował. Wszystko, co robił, robił z myślą o niej. Nie wyobrażał sobie już bez niej życia. Uśmiech Kushiny, który zawsze miała przyklejony do swojej rudej twarzyczki, był najpiękniejszym prezentem, jaki dane mu było dostać. Kochał ją z całego serca, a ona kochała jego. Dlatego, po dość krótkiej znajomości, wzięli ślub. Kilka miesięcy potem na świat przyszedł ich syn, Naruto. Od samego początku widać było, że to wykapany ojciec. Te same rysy twarzy i te same oczy, nienaturalnie błękitne i głębokie. Z upływem czasu jednak dało się dostrzec też odrobinę Kushiny, a mianowicie ostry i wesoły charakterek. Naruto był trochę niegrzecznym dzieckiem. Lubił dużo psocić i czasami rudowłosa naprawdę załamywała ręce. Jednak po wszystkim zawsze robił te swoje maślane oczka i pięknie przepraszał, a jego policzki pokrywały się różem wstydu. Chcąc nie chcąc, musiała mu wybaczać. Jednak mimo tych licznych wpadek, młody Namikaze był naprawdę dobrym chłopcem.
Pewnego razu wybrała się z nim do parku, usiadła na ławce, a Naruto pozwoliła trochę pobiegać po okolicy. W myślach zanotowała, żeby w przyszłości zapisać go na koszykówkę, piłkę czy coś w tym rodzaju. 

Naruto, czując pierwsze oznaki zmęczenia, rozejrzał się dookoła, aby zająć się czymś innym. Wszędzie było dużo dzieci. Spojrzał na swoją mamę, jednak ta czytała jakieś czasopismo i nie patrzyła akurat w tym momencie na syna. Jego spojrzenie powędrowało dalej. I wtedy go ujrzał. Mały chłopiec siedział na huśtawce i płakał. Obok niego nie było nikogo. Młody Namikaze postanowił wykorzystać nieuwagę rodzicielki. Najszybciej, jak potrafił, pobiegł w stronę czarnowłosego chłopca, zatrzymując się tuż przed nim. 

- Czemu płaczesz? – zapytał.

- Bo on powiedział, że jestem niegrzeczny – wyszlochał czarnowłosy.

- Kto tak powiedział?

- Mój brat, ale on ma rację, bo ja zrobiłem mu przykrość. Przyszedł ze mną tutaj, chociaż nie miał czasu, ponieważ jutro ma ważne egzaminy. Mimo to zabrał 
mnie do parku i wziął swoje książki. A ja… - chłopiec wytarł strumyczek płynący po jego policzku. – Ja mu je zabrałem i kazałem się ze mną bawić. Ja nie chciałem. Przepraszam. – Młody Namikaze może nie rozumiał, o co dokładnie chodziło jego nowemu koledze, ale obejrzawszy trochę bajek z mądrym morałem w swoim życiu, potrafił znaleźć odpowiednie zachowanie w takiej sytuacji. Po chwili zamknął drugiego chłopca w mocnym uścisku, w myślach mając nadzieję, że to pomoże. Rzeczywiście, nieznajomy malec się uśmiechnął.

- Naruto!- W jego uszach zadźwięczał znajomy głos jego matki. – Co się stało?! – zapytała kobieta, podbiegając do dzieci.

- Mamo, możemy 
go adoptować? On mnie potrzebuje.  - Zszokowana rudowłosa próbowała znaleźć właściwe słowa, aby udzielić odpowiedzi, ale zanim zdążyła wymyślić coś właściwego, ktoś przemówił za nią.

- Przepraszam – za huśtawką wyłoniła się czarna sylwetka. – Jestem jego starszym bratem – rzekł młodzieniec, wskazując na czarnowłosego małego chłopca. -  Czy przysporzył państwu jakichś problemów?

- Nie, nic się nie stało. Dzieci się tylko razem bawili - szybko zaprzeczyła kobieta.

- W takim razie zabiorę już mojego braciszka. – Młodzieniec złapał za rękę zapłakanego chłopca, po czym razem udali się w tylko sobie znanym kierunku.
Naruto jeszcze długo wspominał nieznajomego malca.

***

Na swojej drodze Minato, wraz ze swoją żoną i dzieckiem, spotkał jeszcze rodzinę, którą warto wyróżnić wśród innych znanych im rodzin. Byli nią państwo Nara. Namikaze spotykali się z nimi przynajmniej raz w tygodniu. Yoshino, która reprezentowała tak zwaną szyję rodziny, okazała się być bardzo sympatyczną osobą z podobnie silnym charakterem jak Kushina. Tam, gdzie się aktualnie znajdowała, cisza nie miała prawa bytu. Za to pan Shikaku, jej mąż, był człowiekiem o zupełnie przeciwnej gamie cech, dlatego takiej gwałtownej kobiety jak najbardziej potrzebował. Tylko ona potrafiła porządnie rozruszać jego nudne życie, z czego bardzo się cieszył. Jednak nigdy otwarcie by się do tego nie przyznał.
Małżeństwo Narów miało dwójkę dzieci, syna Shikamaru i córkę Tenten. Chłopak był w wieku Naruto i dobrze się ze sobą dogadywali. Młody Nara z pewnością miał wiele ze swojego ojca. Tak samo spokojny i błyskotliwy, ale niestety także przy tym bardzo leniwy. Shikamaru z pewnością miał większe predyspozycje intelektualne niż jego rówieśnicy, ale nigdy nie miał ochoty zrobić z tym faktem niczego więcej.
 Natomiast jego o rok młodsza siostra przypominała matkę.
Mężczyźni w tym domu mieli ciężko. 


***

Kiedy Naruto skończył lat dziesięć, firma Minato była u szczytu swoich osiągnięć. Niestety, aby tak pozostało dalej, Namikaze musiał przeprowadzić się do Francji. Tamte państwo zapewniało więcej możliwości. Wszyscy dobrze wiedzą, że kraj słynnej wieży Eiffla, to miejsce, w którym dział moda widnieje na początku każdej gazety, a Francuzki nie wyjdą z domu, gdy wcześniej, przez chociażby pół godziny stania przed lustrem, nie stwierdzą, że wyglądają dobrze. Kosmetyki także grają tam jedną z głównych ról
, co Minato postanowił wykorzystać. Jego firma we Francji miała świetlaną przyszłość, tak więc chcąc nie chcąc, musiał zmienić miejsce zamieszkania. A wraz z nim jego cała rodzina.

***

Kushina szybko odnalazła się w nowym świecie, stając się podoba do francuskich kobiet. W ich dość dużym domu jej garderoba zdawała się nie mieć końca. Miała wszystkie ubrania z okładek, drogie i markowe. Buty, które nosiła także sama Angelina Jolie. Torebki z Love Moschino. Zrobione paznokcie. Zawsze wymodelowane włosy. I gdy dotykała ją nuda w domu, karnet do spa, z którego ochoczo korzystała.
Minato ignorował zmiany w jego żonie, bagatelizując wszystkie negatywne deformacje. W jego głowie ciągle widniała wersja żony sprzed kilku lat, ta trochę rozgadana i wiecznie wesoła, dobra dziewczyna. Kushina tymczasem całe dnie spędzała w sklepach i na spotkaniach z przyjaciółkami, które zadawały się z nią tylko za względu na jej gruby portfel. Ich życie także wyglądało podobnie - żony bogatych, znaczących biznesmanów.
Pewnego dnia Minato zastał swoją żonę, gdy ta pakowała swoją stertę ubrań, do trzech ogromnych walizek.

- Wyprowadzam się – oznajmiła Kushina, kiedy spostrzegła swojego męża w drzwiach.

- To widzę, ale nie rozumiem dlaczego.

- Poznałam kogoś. Ma na imię Jean-Pierre. Jest bardzo cenionym Francuzem.

- I mówisz mi to tak spokojnie?! – wykrzyczał Minato. Zupełnie nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Właśnie w tym momencie to wszystko, co od tak wielu lat ignorował, przyglądając się tylko z boku, spadło mu na głowę, sprawiając, że jego świat wywrócił się do góry nogami. Zawsze doceniał nieprzewidywalność jego żony, ale w tym momencie stała się ona jego największym przekleństwem.

- Papiery rozwodowe wyślę pocztą – powiedziała i zawołała lokaja, aby pomógł jej wynieść walizki. W ciągu zaledwie kilku minut po Kushinie nie było śladu. Minato ciągle stał w tym samym miejscu, w myślach zadając sobie w kółko te samo pytanie „Dlaczego?”. Pytanie, na które zazwyczaj nie ma odpowiedzi.

***

Rozwód dla Minato był jak nóż wbity znienacka prosto w serce. Kushina zniknęła na dobre. Nawet nie zapytała o własnego syna. Prawa rodzicielskie uzyskał ojciec.
Minato postanowił, że razem z synem opuszczą Francję i wrócą do Japonii. Tam czuł się najlepiej. To był jego kraj, z którym wiązały się najpiękniejsze wspomnienia. Wspomnienia dawnej Kushiny. Tutaj nie mógł już oddychać. Nie mógł patrzeć na tych wszystkich ludzi. Nie potrafił chodzić tymi samymi drogami. Uśmiechać się jak oni, popijając czarną kawę z cynamonem. To miejsce nigdy do niego nie należało. Teraz mógł tylko żałować decyzji o przeprowadzce, o ściągnięciu w to sidło wielu złych twarzy tego świata swojej własnej rodziny, która temu wszystkiemu uległa. To on do tego doprowadził.
W trakcie pakowania rzeczy jego uwaga została skierowana na Naruto. Mimo że zawsze był gdzieś obok, Namikaze nawet nie zauważył, że ten sam knąbrny malec, jest już prawie dorosłym mężczyzną. Za to spostrzeżenie nienawidził siebie jeszcze bardziej. Szczególnie, kiedy Naruto to już także zupełnie inna, niż mu wcześniej znana, osoba.

***

- To będzie od dziś nasz dom – powiedział Minato, kiedy tylko weszli do środka dość przestronnego budynku. Wprawdzie był mniejszy od tego, w którym mieszkali we Francji, ale Namikaze uważał, że taki  w zupełności dla dwóch osób wystarczy. Poprzedni był przesadnie ogromny, z czego oczywiście Kushina ogromnie się cieszyła, jednak teraz jej nie ma i Minato mógł sobie pozwolić na wszystko, co mu się spodoba. Kiedy zobaczył ten bladożółty domek pokryty czarnym dachem, wybudowany całkiem niedawno, od razu wiedział, że to to, czego szukał. Budynek zawierał cztery sypialnie z dołączonymi do nich łazienkami, kuchnię, salon i jedno, na razie puste, pomieszczenie, z którego Minato planował zrobić domowy gabinet.
To tutaj rozpocznie się ich nowe życie. 

6 komentarzy:

  1. Myślę, że dobry pomysł z przeniesieniem bloga na bloggera :) Twojego bloga jeszcze czytam od 1 notki na tamtym blogu :P tylko jakoś nigdy nie mam weny pisać ciągle tych samych komentarzy, zainteresowałaś mnie swoim nowym opowiadaniem. I zapraszam też do siebie :) http://gdybym-byl-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyłapałam dość sporo błędów interpunkcyjnych i literówek, nie przeszkadzają jednak przesadnie w czytaniu. radziłabym zawsze choć raz przeczytać tekst, zaraz po publikacji - w ten sposób wyłapiesz większą część irytujących wpadek, których poprawa dobrze wpłynie na dalszy rozwój twojego pisarskiego stylu.
    Opowiadanie wydaje mi się całkiem interesujące. Co prawda Anglia i Francja mogą uchodzić za ikony mody, nie jest jednak do końca prawdą, że Francuzki przywiązują do ubioru aż tak przesadnie wielką wagę. Miałam przyjemność odwiedzenia Francji (bardzo piękny i sympatyczny kraj) i szczerze mówiąc nic podobnego w oczy mi się nie rzuciło. Z tego co zdążyłam zauważyć prym we Francji w środowisku młodzieżowym wiodą zwykłe, niezdobione czarne trampki :D Heh. Ale pomijając ten szkopuł, jestem zaskoczona, że Kushina poddała się presji otoczenia. Myślałam, że jest silniejszą kobietą. Szkoda mi Minato, ale z drugiej strony jeszcze bardziej szkoda mi Naruto.
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się news.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wee, świetne wprowadzenie, czytałam z zapartym tchem nieodrywając wzroku nawet na chwilę.
    Przede wszystkim rozczulił mnie ten moment, gdy Naruto pocieszał Sasuke no po prostu to było genialne.
    Poza tym gratuluję pomysłu innego przedstawienia Kushiny, choć pewnie trudno będzie mi przestawić. No i pozostaje zamknięty w sobie naruciak. Eh ciekawe co się stało iż z naszego wariata przemienił się w kogoś takiego. No nic mam nadzieje, ze Sasek przywróci go dawnej postaci.
    A no tak nowa notka na moim blog(tak-malo-czasu-na-milosc.blog.onet.pl)
    Nami

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem się tu ogarnąć, oj nie umiem... No, ale jakoś tam mi idzie. Sorki, że nie odpisałam na komentarz, ale nie zrobię tego prawdopodobnie przez dłuższy okres czasu, może po kwietniu, chyba, że pierdzielnę wszystko i zacznę leniuchować.

    http://black-and-white-opowiadania-yaoi.blog.onet.pl/ - 71 rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. hejka!
    U mnie nowy rozdział, choć zapewne nieczytałaś dwóch rozdziałów, gdyż w zeszłym tygodniu nie powiadomiłam cię o notce za co przepraszam.
    tak-malo-czasu-na-milosc.blog.onet.pl
    Kiedy pojawi się nowa notka, bo tak bardzo spodobał mi się prolog i t aprzerwa niezbyt mi służy^^ No nic weny życze.
    Nami

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekamy na CD...

    OdpowiedzUsuń