25.06.2014

Part 12

Jakimś cudem udało mu się wnieść ciało Francuza do mieszkania, co do najłatwiejszych czynności nie należało. Nie dość, że był totalnie zalany, to jeszcze śpiewał pod nosem piracką piosenkę. Przynajmniej twierdził, że była piracka. Naruto nigdy wcześniej jej nie słyszał. Uwierzył na słowo, no bo jakie to miało znaczenie?

 - Chodź tu – usłyszał, kiedy położył Francuza na łóżku i zamierzał wrócić do domu. Wcale nie chciał się odwrócić i spełnić prośbę, ale zrobił to. Podszedł tak powoli, jak tylko wydawało to się jeszcze normalne. Deidara chwycił go za rękę i podkoczył rękaw jego bluzy, po czym dość mocno ugryzł go w miejsce, które było środkiem między łokciem a nadgarstkiem. Blondyn aż syknął z bólu i gwałtownie oderwał rękę od twarzy Francuza.

- Prezent za dzisiejszą pomoc – powiedział Deidara trochę pijackim głosem. – Mam nawet równe zęby. – Rzeczywiście ślad świadczył o dość prostym zgryzie. Namikaze wolałby 
się jednak obejść bez takich nowych informacji. Przyglądając się świeżej ranie, podejrzewał, że przez jakiś czas się z nią nie pożegna. 

Naruto obudził się równo o siódmej. Dawno już nie myślał o Deidarze. Zapominał powoli, co się stało we Francji. Zmiana miejsca zaczynała wymazywać całą przeszłość. Czuł, że coś w nim przybiera inny odcień, o pół tonu jaśniejszy. To dobrze. Chciał pożegnać się z całą francuską przygodą. Nie myśleć o swoim hańbiącym zachowaniu. I na razie działało.
Nie spał dobrze dzisiejszej nocy. I raczej to nie była wina miejsca. Zmiana przestrzeni nigdy nie wpływała na jego sen. Wczorajsze wydarzenia, a raczej jedno konkretnie, cały czas przepływało przez jego myśli. Blondyn początkowo w tej całej Japonii chciał pozostawać anonimowy, potem szukał szacunku, chyba coś na wzór uchihowskiego, a teraz sam już nie wiedział, do czego doprowadził.  Zaznaczanie swoje terytorium chyba nie wychodziło mu tak dobrze. Nauki Deidary nie były wystarczające. Był zły na siebie za jakiś rodzaj słabości, który ostatnio nim pokierował. To on uchodził za tego żałosnego. Uchiha pozostawał tym samym Uchihą, bez względu na to, co zrobił.

***

Widocznie tylko jemu nie udał sen. Pozostali spali dość długo. Dopiero o dwunastej zebrali się na plaży. W prawdzie jeszcze trwał maj, ale dzisiaj było nawet gorąco. Dziewczyny wylegiwały się na kocu, nasmarowane olejami, w dość skąpych strojach. Tylko Sakura siedziała z chłopakami pod parasolką, sącząc drinka. Chyba była zwolenniczką bladej cery. Naruto też zaczynał się nim stawać i nie, sam był dość opalony, ale rzucając krótkie spojrzenia na Uchihę, stwierdził, że porcelanowy odcień skóry jest całkiem przyjemny dla oka. Sam Sasuke wydawał się wymazać wczorajsze wydarzenie z pamięci. Jakby nigdy nie miało miejsca. Bynajmniej nie wyglądał na kogoś, kto nad tym rozmyśla.

-  Idę na zjeżdżalnię, bo widzę, że do wyścigu będzie raczej nudno -  usłyszał ze swojej prawej strony od tego chudego chłopaka, Suigetsu. Jak powiedział, tak zrobił. W międzyczasie wszedł na molo i nabrał w ręce trochę wody, po czym szybko podbiegł do opalających się dziewczyn. Odwrócone były tyłem, nie zauważyły zagrożenia. Białowłosy całą zawartość swoich dłoni wylał na tyłek Karin, powodując, że dolna część jej kostiumu wyglądała dość niepokojąco dla niezorientowanego obserwatora. Dziewczyna, patrząc na stan swojego ubioru, rzuciła się w pogoń za Suigetsu, ale on już dawno zniknął w kolejce do zjeżdżalni.

- Wyścig? Co za wyścig? – zapytał Namikaze, bo temat wydawał mu się ciekawy.

- Motocyklowy. Ten kretyn, Suigetsu bierze udział.  Pójdziemy. Zobaczymy. Wrócimy. Po prawdzie, to przyjechaliśmy tutaj głównie na wieczorną imprezę  – wyjaśnił mu Hyuuga. Blondyn zauważył, że Hozuki był trochę oderwany charakterem od całego towarzystwa. Mniej poważny i skory do głupich żartów, no ale nie wyobrażał sobie tego chuderlaka na motorze. A już tym bardziej w wyścigu.

***

Była piętnasta. Za kilka minut miał się odbyć wyścig. Namikaze początkowo pomyślał, że będzie to oficjalnie wydarzenie, ale zmienił zdanie, kiedy znaleźli się na przedmieściach w ponurej dzielnicy, gdzie dookoła rozciągała się wyłącznie szarość,  zdecydowanie dominująca nad innymi barwami. W ogóle nie dało się zauważyć oznak maja.
Zbierało się coraz więcej motocyklistów. Wszyscy wyglądali dość dziwnie. Agresywnie i buntowniczo. Z masą kolczyków, łańcuchów i tego typu rzeczy. Wkrótce dołączył do uczestników sam Hozuki. Namikaze zauważył, że on także ma trochę poprzekuwane uszy, co wcześniej mu umknęło, ale zdecydowanie wyróżniał się na tle innych. Wyglądał o wiele grzeczniej.

- Matko, znowu zmarnowana godzina czasu na tego debila – zaczęła narzekać Karin.

- I tak nie mamy, co robić do festiwalu – odpowiedział jej Neji. Byli tu wszyscy oprócz Hinaty. Ona nie zamierzała zostać jednym z obserwatorów wyścigu i postanowiła dołączyć dopiero wieczorem.
- Yo, panienki. Zobaczycie zaraz mistrza kierownicy – mrugnął do tokijskiej ekipy białowłosy. Karin przewróciła oczami. Reszta zignorowała wypowiedź Suigetsu, a Uchiha sięgnął po swoją paczkę papierosów. Pozostali uczestnicy ustawili się na linii, świeżo narysowanej białą kredą. Hozuki także do nich dołączył. Rozpoczęcie wyścigu było tylko kwestią czasu. Namikaze zwrócił uwagę na mężczyznę z czarną flagą i dwiema kulami przy boku. Najwyraźniej coś mu się stało w nogę. Blondyn podejrzewał, że to prawdopodobnie skutek jedmej z przejażdżek tymi motorami. Mężczyzna wyszedł kilka metrów przed białą linię i stanął po prawej stronie, aby nikomu nie blokować toru. K
iedy podniósł flagę do góry, wszyscy zaczęli ubierać swoje kaski. W momencie jej opuszczenia, rozpoczął się wyścig. 
W ciągu kilku sekund, z zasięgu wzroku Namikaze, zniknęli wszyscy na swoich warczących maszynach. Blondyn nie miał zielonego pojęcia, jak w tej całej hołocie wypada Hozuki, ale szczerze mówiąc, nie za bardzo go to obchodziło. Prawdopodobnie tak jak reszta, czekał na ten sławny festiwal, o którym wcześniej nigdy nie słyszał.
Nagle zaczęli pojawiać się z drugiej strony pierwsi motocykliści, którzy powoli zbliżali się do mety, aby rozpocząć drugie okrążenie. Całość miała wynosić trzy. Uszy blondyna zapiekły, kiedy publiczność wystartowała z okrzykami. Na szczęście, nie było tu zbyt wielu osób. Cały tłum liczył około setki.
Hozuki ukończył pierwsze okrążenie jako trzeci z pośród jedenastu uczestników. Kiedy mijał metę, Namikaze bardziej zaczął zwracać na niego uwagę. Imponująca zawziętość. Białowłosy musiał od dawna się tym fascynować.
Sasuke właśnie kończył swojego papierosa, kiedy na horyzoncie znowu pojawił się Suigetsu. Tym razem jechał łeb w łeb razem z grubszym mężczyzną. Walczyli o mistrza drugiego okrążenia.  Blondyna ujęła niesamowita szybkość. Zbliżali się z niepokojącym wskaźnikiem na liczniku. Jakby to był już finał. Nagle motor białowłosego przy ostatnim delikatnym skręcie w prawo za bardzo przybliżył się do ziemi. Hozuki nie zdążył zareagować odpowiednia. Było zbyt późno, aby zapanować nad maszyną. Białowłosy wjechał w pobliską ścianę. Cała ekipa z Tokio znalazła się przy nim w ułamku sekundy.  Suigetsu był nieprzytomny.

- Zadzwońcie po karetkę! Szybko! Proszę! – zaczęła krzyczeć czerwonowłosa. Uchiha z Nejim w tym momencie sprawdzali puls. Na szczęście, bez problemu można było poczuć ciche stukanie serca. Białowłosy nie wyglądał tak źle, ale niepokojąca była jego prawa noga.

- Jaką karetkę?! Tylko spróbujcie ściągnąć na nas psy! – podszedł do poszkodowanego mężczyzna o kulach, którego Namikaze kojarzył z początku wyścigu.  – Macie tu jakiś samochód? – zapytał i uklęknął przy białowłosym, po czym zaczął oglądać jego ciało.

- Tak. Ja mam – odpowiedział szybko Hyuuga.

- Przynieś tamtą deskę! – krzyknął mężczyzna. Neji wykonał polecenie i szybko wrócił z przedmiotem. -  Przenieście go na tym do auta i zawieźcie do szpitala. Nic mu nie będzie. Noga prawdopodobnie jest złamana i pewnie dostał lekkiego wstrząsu mózgu. Ta deska to tylko w razie czego. Dobrze, że uderzył w ścianę, kiedy wcześniej już nieźle przyhamował.

***

Nikt nie wiedział, czy tamten facet miał coś wspólnego ze służbą zdrowia, ale jego osąd był prawidłowy. Hozuki rzeczywiście złamał nogę i miał lekki wstrząs mózgu, ale musiał pozostać jeszcze przez kilka dni w szpitalu na obserwacji. Uznał, że woli jednak być w Tokio, dlatego też szykował się na przeniesienie.

- Pojadę z nim. Głupio będzie zostawić tego idiotę samego – powiedział Neji, kiedy wszyscy stali w korytarzu szpitalnym. Pojawiła się też Hinata. Widocznie ktoś musiał ją poinformować o sytuacji.

- Ja z nim pojadę. To twoje miasto i hotel. Dobrze by było gdybyś został -  wtrącił się Uchiha. Namikaze poczuł coś na wzór lekkiego rozczarowania. Nikt nie zamierzał dalej kontynuować tematu.

***

Czarnowłosy rzeczywiście pojechał razem z Hozukim do Tokio. Reszta zamierzała mimo wszystko iść na wieczorny festiwal. W końcu po to tu przyjechali. Spotkali się przy wyjściu o dwudziestej. Wszystko odbywało się niedaleko, więc zdecydowali się pokonać ten krótki dystans pieszo. Już od początku Namikaze rzuciło się w oczy dużo straganów pełnych różnorodnego jedzenia i typowo japońskich tradycyjnych przedmiotów, takich jak wachlarze, lampiony czy gry planszowe.

- Hinata, musimy znaleźć naszego wuja. Chciał się z nami zobaczyć. – Po tych słowach dwójka Hyuugów zniknęła w tłumie. Karin i Juugo także zniknęli z pola widzenia blondyna. Twierdzili, że na początek trzeba wypić coś mocniejszego, za co Sakura grzecznie podziękowała. Tym oto sposobem Namikaze został z nią sam. Ona prawdopodobnie także była lekko zaskoczona. Kiedy odwrócił się w jej stronę, starała się unikać jego spojrzenia. Zrobiło się dość krępująco. Blondyn zastanawiał się, czy powinien sobie pójść i zostawić ją samą. Chociaż z drugiej strony, różowowłosa przecież również mogła odejść, gdyby chciała. A Sakura nie chciała. Niebieskooki poczuł delikatnie drżącą rękę, zaciskającą się na jego własnej.


7 komentarzy:

  1. Nowy blog: http://wizje-rudej.blogspot.com

    ~ Ruda

    Ps. Ja czekam na notkę. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Gllorio,
    informuję Cię, że zostałaś u mnie umieszczona w linkach na blogu. Jest tam link do boga wraz z krótkim opisem. Jeśli coś Ci nie pasuje, napisz na blogu bądź na gadu: 28580970.
    http://wizje-rudej.blogspot.com/p/spam.html

    PS. Wybacz, iż z anonima, ale nie wchodzą mi żadne blogi kiedy komentuję z konta bądź nie dodaje się komentarz

    ~ Ruda

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    ;] mnie tak łatwo nie da się pozbyć... cóż mam opóźnienie, ze względu na kilka spraw jakie ostatnio się na mnie zwaliły...
    całe szczęście, że nic poważniejszego się Hozukiemu nie stało.... mam wrażenie, ze Sasuke powrotem z Suggestu do Tokio daje szanse Naruto na zbliżenie się do Sakury... bo na przykład Jugo mógłby z nim pojechać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciąż mam nadzieję, że napiszesz nowy rozdział OŁ. Coś dawno nie było nowej notki. W każdym razie chciałabym Cię zaprosić na blog: http://kolorowy-ametyst.blogspot.com/2014/08/naruto.html i preczytała, coś co może Cię zainteresować :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy ciąg dalszy??????? Za bardzo wciąga, aby pozostawić bez ponaglenia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    droga autorko, postanowiłam się przypomnieć, ze czekam na kolejne rozdziały opowiadania, i mam nadzieję, że niebawem to nastąpi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń