30.08.2013

Part 8


Słoneczny sobotni poranek zapowiadał obiecujący dzień. Młody Namikaze jakoś tak poczuł się lepiej, kiedy wyjrzał przez okno, myjąc zęby.  Nawet sam fakt, że trochę pasty spadło mu na podłogę i musiał posprzątać, nie zepsuł mu humoru. W prawdzie było już południe, ale na zewnątrz ludzie sprawiali wrażenie, jakby dopiero co wstali z łóżka, tak jak blondyn. W końcu dzisiaj pierwszy dzień weekendu. Czas, w którym można dłużej pospać.
Niebieskooki postanowił, że rozejrzy się jeszcze trochę po mieście, aby zająć sobie czymś wolną chwilę. W końcu nie miał, co robić w tym Tokio. Zaczął przewracać swoje rzeczy w szafie w poszukiwaniu czarnych spodni. Nigdy nie mógł pochwalić się porządkiem w ubraniach. Czasami nawet drażnił go ten artystyczny nieład, szczególnie jeśli weźmie się od uwagę jego brak cierpliwości. Jednak widocznie nie przeszkadzało mu to na tyle, aby zadbać o przyzwoity wygląd swojej szafy. W końcu wygrzebał to, czego szukał. Czarne poprzecierane spodnie wyglądały bardzo dobrze na jego tyłku. Nie żeby jakoś przesadnie dbał o swój wygląd, ale trochę się starał. Uważał, że to nie tylko działka kobiet. Faceci też powinni przyzwoicie się ubierać. Wygląd to pierwsza rzecz, jaką zauważają inni. Zazwyczaj właśnie po tym zostaje się zaszufladkowanym do określonego typu ludzi.
Potem wyjął też z półki o dziwo ładnie poskładaną białą koszulkę. Co więcej, zauważył, że całość została nawet posegregowana kolorami. Najwidoczniej Shizune  musiała zacząć dobierać się do jego rzeczy. Trochę dziwnie się z tym czuł. Myśl, że jakaś kobieta grzebie mu w ubraniach, nie była zadowalająca. We Francji nie chciał, aby ktokolwiek wchodził do jego pokoju. Tamtejsi pracownicy respektowali jego zdanie i tego nie robili. Pamiętał, że na pewno mówił Shizune, aby też przestrzegała tej zasady, a ta zignorowała prośbę. W gruncie rzeczy doszedł do wniosku, że nawet zabawna z niej kobieta, więc postanowił nie robić jej przykrości. Będzie musiał przyzwyczaić się do obecności kogoś w jego pokoju.
Tak ubrany udał się do łazienki, aby trochę wyżelować swoje włosy. Zawsze wydawały się mu one takie wiecznie potargane, sterczące na wszystkie strony. Żel sprawiał, że dalej sterczały na wszystkie strony, ale z klasą. Potem jeszcze nałożył na nadgarstek czarną skórzaną bransoletkę. Prezent od Deidary. Nie wiedział, dlaczego to jeszcze nosił. Powinien wywalić wszystko, co dotykały ręce Francuza, ale musiał przyznać, że ta bransoletka miała w sobie trochę dzikości. Chyba dlatego ją zatrzymał. Albo po prostu się już przyzwyczaił.
Tak ubrany udał się do kuchni, aby coś jeszcze zjeść, zanim pójdzie na miasto. Shizune już tam czekała. Gdy go zauważyła, od razu zajęła się przygotowaniem śniadania.

- Lubisz płatki, prawda Naruto? – zapytała.

- Tak. – Zdziwiło go trochę takie pytanie. Zauważyła. W gruncie rzeczy dobrze mieć taką gosposię w domu. Szczególnie jeśli sam nie mógł się pochwalić umiejętnościami kulinarnymi.
Kiedy skończył jeść, zamierzał od razu wyjść z domu, ale usłyszał dobiegające głosy z gabinetu jego ojca. Jeden należał do Minato, a drugi do innego mężczyzny. Tak z ciekawości postanowił zobaczyć. Zapukał i wszedł do środka.

- O, cześć synku. – Widok ojca przypomniał mu wczorajszą scenę, którą miał nieprzyjemność oglądać. Postanowił jednak tego nie wspominać. Wkrótce może się ogarnie i przestanie chędożyć wszystko, co chodzi. Bo jakoś Minato nie pasował mu do tego typu człowieka. –  Co się stało? – zapytał, kiedy zauważył te wszystkie zadrapania na twarzy młodego Namikaze i błyskawicznie znalazł się przy nim, obmacując jego rany. W prawdzie preparaty od Shizune znacznie pomogły, ale trochę czasu musi minąć, aby się tego pozbyć.

- Przewróciłem się, kiedy biegałem wczoraj wieczorem. - Minato wydał z siebie dźwiek podobny do spokojnego westchnięcia. Nie drążył dalej tematu.

- To mój syn, Naruto –  powiedział po chwili. Czarnowłosy mężczyzna,  siedzący na fotelu obok ojca, wstał i się przywitał.

- Miło mi, Itachi Uchiha. – Na dźwięk nazwiska młodego Namikaze przebiegł dziwny dreszcz. No tak, dopiero teraz zauważył podobieństwo. Znajome rysy twarzy, taki sam odcień włosów, tyle że Itachiego wydawały się nieco dłuższe, opadające na ramiona, lekko pocieniowane. Wzrost był prawdopodobnie ten sam. Jedyna rzecz, która się różniła, to oczy. Też czarne, oczywiście. Nawet podobne przeszywające spojrzenie, ale wydawały się trochę większe ze znacznie dłuższymi rzęsami. Każda kobieta mogła mu pozazdrościć takich oczu.

- Witam – powiedział krótko i uścisnął mężczyźnie rękę.

- Firma pana Uchihy zajmie się reklamą naszej, aby w Japonii ludzie nas lepiej kojarzyli – wyjaśnił ojciec. – Mieszka niedaleko dlatego postanowiliśmy spotkać się w sobotę, aby mieć więcej czasu na wszelkie uzgodnienia.  – Na tak. W końcu ich dzielnica wyglądała na miejsce dla bogatych ludzi, a z tego, co słyszał Uchihy tacy są. - A właśnie, podobno ma brata w twoim wieku. Poznałeś się z Sasuke?

- Miałem tę przyjemność z nim rozmawiać. Dostałem nawet od niego prezent powitalny – zaśmiał się w duchu.

- Sasuke to dobry chłopak. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. – Itachi najwyraźniej nie domyślił się, o jaki prezent chodziło. Młody Namikaze sam nie wiedział, dlaczego postanowił to powiedzieć. Może liczył, że ta informacja dotrze do kolegi z klasy i trochę go zdenerwuje. Poczuł, że denerwowanie Sasuke sprawia mu dziwną frajdę.

- Ja też mam taką nadzieję.

- Naruto, wybierasz się gdzieś? – zapytał ojciec.

- Zamierzałem pójść jeszcze trochę pochodzić po mieście. Muszę się do niego przyzwyczaić.

- Jeśli nie masz nic przeciwko, to mogę ciebie zabrać. Właśnie skończyliśmy wszystkie formalności na dziś, a ja muszę jeszcze podrzucić dokumenty klientowi właśnie w centrum – zaproponował nagle Itachi. Na początku zamierzał od razu odmówić, ale w końcu to brat Sasuke. Może „niechcący” dowie się jakiejś ciekawej rzeczy.

- Okay, mogę z panem pojechać.

***

Niestety, możliwość dowiedzenia się czegoś ciekawego o Sasuke nie wyglądała najlepiej. Itachi okazał się być bardzo cichą osobą. O nic nie pytał, a na wszystko odpowiadał tak lub nie, z wyjątkiem jeśli odpowiedź potrzebowała rozbudowanej formy, ale i to potrafił streścić w jednym zdaniu. Młody Namikaze dziwnie się czuł w jego samochodzie. W prawdzie od początku bardzo mu się spodobał. I jeszcze ten czarny kolor. Właśnie tak wyobrażał sobie swój przyszły samochód. Już niedługo będzie mógł rozpocząć kurs na prawo jazdy. Minato z pewnością się zgodzi kupić synowi auto. W końcu to nie będzie dla niego jakieś duże poświęcenie.
Itachi sprawiał wrażenie obojętnego na wszystko. Dlatego Namikaze postanowił odpuścić. Przynajmniej ma podwózkę do centrum. Zawsze jakiś plus.

- Jesteśmy – powiedział czarnowłosy, gdy znaleźli się na dużym parkingu. Zajmując najbliższe wolne miejsce, wysiadł z samochodu. Blondyn także. Następnie się pożegnali i Uchiha poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Młody Namikaze miał problem. Nie był w tym miejscu wcześniej. W prawdzie wydawało się dość ruchliwe, ale nawet obchodząc dookoła nie dostrzegł nic znajomego. Tokio było ogromne i jeden dzień z Sakurą tu nie pomoże. Uchiha już zniknął z oczu. Pozostaje popytać innych. Rozglądając się, zauważył osobę w długim czarnym płaszczu do kolan. Wydało mu się to dziwne, bo sam miał na sobie tylko koszulkę. Przecież jest wiosna i nawet dość ciepło.

- Przepraszam.. – urwał, bo mężczyzna, do którego mówił, zignorował go i odszedł. Podobnie było z dwiema kobietami, jakie zapytał później. Wszyscy się gdzieś spieszyli i nie mieli najwidoczniej czasu. Czasami ludzkość jest okropna. Tylko jeden młody chłopak nie opuścił go bez słowa, ale niestety sam poinformował, że o Tokio nie ma za dużo pojęcia i nie nadaje się na tłumacza. Namikaze postanowił odpuścić. 

***

- Czy wszystko jest już gotowe, tak jak chciałam? – zapytała różowowłosa dziewczyna, wchodząc do kuchni, gdzie znajdowali się pracownicy.

- Tak, panienko. Wszystko zaniesiemy do salonu, jak będzie zbliżać się godzina, na którą panienka zaprosiła swoich przyjaciół – odezwała się jedna z kobiet stojąca przy kuchence. Haruno już nic nie odpowiedziała, tylko wyszła jeszcze raz spojrzeć na salon. Wyglądał tak, jak chciała.  Nagle usłyszała dźwięk telefonu wydobywający się z jej torebki.

- Cześć Sakura. Tak sobie myślę o czymś, co nie daje mi spokoju. Chyba możesz rozwiać moje wątpliwości. Przecież jesteśmy przyjaciółkami – odezwał się głos Ino, kiedy nacisnęła zieloną słuchawkę.

- Jasne. Mów.

- Czy coś świrujesz do tego nowego? – To pytanie trochę zbiło ją z tropu. Przed oczami pojawił się jej ten nieszczęsny pocałunek, na który przecież pozwoliła.

- Nie – starała się mówić, aby brzmiało bardzo zdecydowanie. Trochę jej nie wyszło, ale Yamanaka najwidoczniej nie zauważyła.

- No tak. Przecież jesteś z Sasuke. Kto by zwracał uwagę na innych, kiedy ma się przy sobie Uchihę.

- Czemu pytasz? – zaintrygowało ją zainteresowanie koleżanki. Zaintrygowało i trochę przestraszyło. Przeraziła się, że Yamanaka mogła się dowiedzieć o tym, co zaszło między nią a blondynem. W prawdzie przyjaźniły się, ale podejrzewała, że Ino pobiegłaby z tym od razu do Sasuke. A tego nie chciała. Nikt nie może się dowiedzieć. To się nie wydarzyło, jeśli nie wyjdzie na światło dzienne. Owszem, spodobał jej się ten nowy, ale to z Uchihą będzie zawsze. Wezmą ślub w przyszłości. Pewnie nawet urodzi mu dziecko. On jest najlepszy ze wszystkich znanych jej chłopaków. Wystarczy tylko poprosić Naruto, aby zatrzymał pewną tajemnicę dla siebie. To się nie wydarzyło, jeśli nikt się nie dowie. Haruno jednak nie miała pojęcia, że jej plan miał wielką dziurę, jaką był fakt, że Sasuke wie niemalże od początku.

- Bo wiesz Sakura, ten nowy jest nawet niezły i dowiedziałam się, że firma jego ojca ma dużo kasy, a nasz Naruto jest jedynakiem. Wszystko przejdzie na niego. Ciekawa z niego partia. Może by powiedzieć, że jest taki jak Sasuke. Dlatego sobie go wezmę.

- Fajnie. Będę trzymać kciuki. Muszę kończyć, bo zostało mi jeszcze trochę przygotowań do imprezy. – powiedziała i rozłączyła się, nie czekając na słowa koleżanki. Yamanaka zamierza uderzać do tego uroczego blondyna. Jakoś trochę zdenerwowała ją ta wiadomość. Namikaze miał coś w sobie. I jej słuchał. Rozmawiał z nią. Czekał na jej odpowiedzi. To było takie poruszające. Ale zbyt dobrze wiedziała, że powinna to szybko skończyć. Uchiha nie może się dowiedzieć. Mógłby mieć nareszcie pretekst, aby z nią skończyć, a dopóki nie daje mu powodów, będzie jej.

***

- Co ty tu jeszcze robisz? – zapytał zdziwiony Uchiha, kiedy wracając do swojego samochodu zauważył blondyna. Stał z założonymi rękoma, opierając się o drzwi od kierowcy.

- Wiesz, chyba nie znam Tokio, aż tak dobrze. W ogóle nie kojarzę tej okolicy. Pomyślałem, że poczekam i jednak wrócimy do domu. Chyba mieszka pan niedaleko, nie?

- Nie pomyślałem o tym, że to miasto jest dla ciebie obce.

- Jakie obce? Mieszkałem tu, jak byłem mały. Jednak dużo się zmieniło i już praktycznie nic nie kojarzę.

- Wsiadaj – powiedział czarnowłosy, wchodząc do auta. Blondyn posłusznie zajął miejsce obok kierowcy. Po chwili Itachi zapalił silnik i samochód ruszył. Większość drogi pokonali w ciszy. Uchihy są naprawdę trudnymi ludźmi, a już z pewnością trudnymi rozmówcami. No ale blondyna najwyraźniej ciągnie do wyzwań. Sasuke i jego starszy brat mają coś w sobie bez wątpienia. Chyba zaczyna się robić podobny do Deidary. To nie wróży niczego dobrego. - Wiesz, możesz darować sobie tego pana. Chyba nie dzieli nas, aż taka różnica wieku? Skończyłem na dzisiaj pracę, to może gdzieś pójdziemy? – Nagle ciszę przerwał czarnowłosy. Młody Namikaze był trochę zdziwiony tym pytaniem, ale nie zamierzał tego po sobie pokazywać.

- Dobra. Wybieraj.


8 komentarzy:

  1. Ohayo :) Mi sie robi cieplo na sercu jak tobie sie robi cieplo na sercu xd nie no zartuje ... milo mi sie zrobilo jak przeczytalam twoja informaje pod notka :P . Nie wiedzialam ze tak działają na ciebie moje komentarze xd Notka jak zwykle swietna i nie przejmuj sie tym ze nie dodajesz reguralnie rozdzialow mi to tam nie przeszkadza :D Pisz kiedy bedziesz miala ochotę i czas . Weny i wgl ;) Kamii ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej, hej,
    udało mi się w końcu znaleźć trochę czasu na skomentowanie.... nawet nie wiesz jak mi miło przeczytać, ze moje komentarze sprawiają Tobie radość.... a co do nieregularnego dodawania notatek to się nie przejmuj tym... napisz kiedy będziesz miała wenę i czas....
    A ten rozdział wyszedł bardzo dobrze... jest dość spokojny, taki rozluźniający... ciekawe dokąd Itachi zabierze Naruto....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagaaam! Więceeeej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie proszę o więcej. :3
    To było świetne. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem ciekawa jak to wszystko się zakończy mam nadzieję, ze pamietasz o tym blogu i niedlugo cos dodasz

    OdpowiedzUsuń
  6. Bedzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwoscia na kolejne rozdzialy. Bardzo podoba mi sie te opo i to jak piszesz.
    Wierze w cb .^^.
    Zycze duuzo weny i duuzo czasu na pisanie :-P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah, jakie to cudowne!
    Świetny rozdział *^*
    ~Keiko

    OdpowiedzUsuń